Mam przyzwyczajenie. Wstaję rano i pierwsze co robię ,to kawę. Stawiam ekspresik ,zażywam w międzyczasie luft , kręcę pierwszego papieroska do pykającej już kawy.
Dzisiaj jeszcze postanowiłam sobie zrobić kawusię z dodatkami ,a więc kardamon, ociupinkę pieprzu a ponieważ piję bez mleka to jeszcze cukier. Brązowy, podobno zdrowszy....
Jeszcze półprzytomna leje do kubka życiodajny płyn ,pierwszy łyk i w zasadzie cofka. Płyn był niepitny, z kawą to nie miało ni wspólnego..
Zapomniałam nasypać kawy do pojemniczka. Jak to się stało!!!!
Niby rutynowe czynności robione na pamięć bez ubocznych myśli ... Za to ekspresik mam dokładnie przeczyszczony.
Jak można zapomnieć nasypać kawy do kawy???
Zdarzyło się coś podobnego komu??
Tak! Zdarzyło się i to nie raz! Witaj w klubie:))
OdpowiedzUsuńmnie się zdarzyło wkroić kiełbasę do herbaty! (zamiast cytryny)
OdpowiedzUsuńTo wyszło na zdrowie, bo herbata w połączeniu z cytryną podobno jest trucizną.
UsuńOglaszam konkurs w takim razie. Kto co głupiego zrobił. Klarko - mój brak kawy w kawie , to nic w porównaniu kiełbaski zamiast cytryny:))
OdpowiedzUsuńWitam.
OdpowiedzUsuńMoże zainteresują Cie tematy takie jak: naturalne życie, zdrowe jedzenie, niekonwencjonalne leczenie itp. które są i bedą się pojawiać na moim nowo otwartym blogu https://anty-chemiczni.blogspot.com/. Zmiana myślenia i przyzwyczajeń zapewne poprawi kondycję naszego życia.
Zapraszam serdecznie do odwiedzin.
Polecam i pozdrawiam :)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńZgłaszam udział w konkursie.
Klucze w pralce automatycznej! Pranie wyjmował syn /który miał zanieść pranie na strych/. Śmiejąc się krzyczy do mnie z łazienki:
- Mamooooooooooooo! A klucz od strychu dałaś pralce, żeby powiesiła pranie na strychu???!!! Po co więc mnie o to prosiłaś?
Pozdrawiam serdecznie.
Dobre - ,dobre...:))
OdpowiedzUsuńZgłaszam w imieniu sąsiadki, której zdarzyło się odcedzić rosół zamiast ziemniaków.
OdpowiedzUsuńo matko!!!
OdpowiedzUsuńA ja włożyłam portfel do lodówki, potem jogurty. Dopiero kiedy na trzeci dzień brałam ostatnie kubki, zobaczyłam wreszcie portmonetkę, a w międzyczasie przekopałam cały dom.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
piękne - ja kiedyś szparagi do śmietnika a obierki do lodówki...uwielbiam kopać w śmietniku :))
OdpowiedzUsuńZ lodówkowych atrakcji, to było tak.
OdpowiedzUsuńJeśli mam sporo do włożenia do lodówki, to niosę na tacy, żeby kilka razy nie chodzić. Wszystko z tacy wyłożyłam na lodówkę, a tacę włożyłm do lodówki.
I to nie raz.
OdpowiedzUsuńJuż parę robiłam kawę bez kawy. A także kawę bez wody.
W tym drugim przypadku spaliłam sobie ekspres do kawy.
Fajnie jest...
O , widzę ,że sytuacja zrobiła się rozwojowa :))
OdpowiedzUsuńA znalazł ktoś w swojej własnej lodówce całkiem nowe skrpetki? Kiedy i jak się tam znalazły - nie mam zielonego pojęcia...
OdpowiedzUsuńSprawdż w szufladce ze skarpetkami czy przypadkiem rukola ci nie rośnie:))
OdpowiedzUsuńMelduję się. Ja też odcedziłem rosół, ale potem dodatkowo jeszcze "wzruszyłem" kartofle. Oczywiście zamiast mięsa z rosołu następnego dnia były mielone.
OdpowiedzUsuńTłumaczy mnie chyba to, że obiad miał być pokazowy dla jednej z moich dziewczyn, która miała piękne cytrynowe oczy ...
Ach te piękne oczy - człowiek się zpatrzy ,zapatrzy ... i proszę..katastrofa :)))
OdpowiedzUsuńMnie się kiedyś zdarzyło posłodzić mięso na mielone. Kiedyś w przeszłosci - bo pojemniczki na cukier i sól były jednakowe. Popieprzyłam prawidłwo:))
OdpowiedzUsuńNie mam ekspresu do kawy, więc podobna wpadka wykluczona. Zdarzyło mi się jednak(i to nie jednostkowy przypadek), że do szklanki z esencją herbacianą wsypywałam kawę i zalewałam. Poczęstowano mnie też kiedyś kawą posoloną. Uściski.
OdpowiedzUsuńTak mi sié przypomniało jeszcze, jak to przed laty, gdy jeszcze nie były popularne przyprawy słodko-kwaśne do mięs, nasza kuzyneczka M. opruszyła kurczaka cynamonem zamiast papryką... i upiekła elegancko.
OdpowiedzUsuńPrekursorka egzotycznych smaków... ;-)
UsuńTia ...coraz ciekawiej tutaj...
OdpowiedzUsuńWidzę że jestem wśród swoich! Ze śmiechu już nic ze swoich wariactw nie pamiętam!!!
OdpowiedzUsuńMamy dwa rodzinne i wspominane zdarzenia.
OdpowiedzUsuńDługo szukalismy żelazka która okazało sie byc schowane w lodówce.
Ja próbowałem umyc sobie gębę nie zdejmując okularów. Okulary nawet sie nie połamały.
Spróbujcie zrobic kluski z tartych ziemniaków dodając zamiast maki ziemniaczanej cukier-puder.
Man sie nie udało.
Pozdrawiamy
kluski z cukrem pudrem zamiast maki - jesu -tyle roboty (mam na myśłi tarcie ziemniaków)hi,hii. A przepraszam - lodówka przynajmniej wyprasowana była?
Usuńzanim nie wypiję kafffy każdy element mojego organizmu zachowuje się jakby żył w innym świecie . ale , ale zawsze staram się napełnić filiżankę kafffą cobym mogła funkcjonować
OdpowiedzUsuńpozdrawiam - Dośka
Miło, że wpadłaś.. hmm byłam z wiziytą u Ciebie... ciekawe ,hmm ciekawe..
OdpowiedzUsuńZe zdziwienia poprzewracały mi się zdziwienia, kiedy przyszłam do domu z zakupów i zobaczyłam bluzę różową, a trzeba wiedzieć, że tego koloru nie cierpię i na pewno nie oglądałabym takiej bluzki.Jakim cudem się znalazła w koszyku, pojęcia nie mam.
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczności
Z rodzinnych wspomnień:
OdpowiedzUsuń- zaparzenie w czajniczku ziaren kminku zamiast liści herbaty
- wspominane już tu odcedzenie rosołu
- zakwaszanie barszczu spirytusem zamiast octu
- masa do świątecznego tortu z braku masła zrobiona na smalcu - tyle, że smalec wzięty z garnka, w którym zalewał wędzonki...
Ogłaszam niniejszym ,że konkurs zakończony - U mnie wygrała osba ,która odcedziła rośół..I Zakup bluzki w nielubianym kolorze???
OdpowiedzUsuńNo morze jeszcze kluski z cukrem pudrem zamiast mąki . I tak można mnożyc - dla mnie pocieszające jest to ,że nie jestem jedyna w robieniu jakiś dziwnych rzeczy:))Zabawę miałam przednią...