A właściwie cztery godziny w południe.
Najpierw znajoma mnie obudziła. Poranną wizytą. Pogadałyśmy. Poszła. Nagle zauważyłam ,że coś jakby buczy i jakoś siwo się zrobiło w pokoju. I jakiś dziwny zapach.
Pomedytowałam ,popatrzyłam i odkryłam ,że na tym ustrojstwie (klimatyzator czy co to jest) pika na czerwono.
Jakiś czerwony krzyżyk się pokazał. I pisze - co mogłam dojrzeć ,że coś z filtrami. No... pięknie.
Gorączkowe szukanie numeru telefonu do firmy od MOJEGO ŚWIĘTEGO KALORYFERA I KLIMATYZATORA.
Miałam już nie wspominać o żadnych kaloryferach itp .No nie da się. ,zwyczajnie nie da się w tym moim zwariowanym świecie...
Nastawiłam się na jak najlepsze porozumienie z automatycznymi sekretarkami. Nie zdążyłam nawet podnieść słuchawki ,kiedy telefon zadzwonił i się zapowiedziała inna znajoma ze swoimi problemami. Które ja niby mam rozwiązać.
Porozumiałam się z kaloryferownią od klimatyzatora jest inny telefon ale jak kaloryfer nie grzeje to zaraz przyślą technika.
Zadzwoniłam do wentylacji. Wentylacja, że oddzwonią i umówią się na wizytę.. Z nerwów - bo coś zaczęło na klatce schodowej trzaskać nie mogłam sobie przypomnieć mojego numeru komórki więc podałam telefon domowy co mnie skazało na śmierć nikotynową bo z domu nie mogłam wyjść po papierosy, które właśnie zlośliwie się skończyly...
Rzut okiem na balkon a tam kordon policji. Obława na sąsiada.
Weszli do niego razem z drzwiami. Pies chłopaka (bo to taki młody ćpun chyba) narobił larma na caly dom, pies policyjny też cichy nie był. Chyba miał chłopak plantacje w domu.
W całym tym zamieszaniu przyszła problematyczna znajoma i usiłowałam spokojnie jej wytłumaczyć parę rzeczy i nie wyjść z siebie i stanąć obok.... I musiałam powiedzieć nie . Z czego jestem troszkę dumna bo mi trudno...
Odkryłam ,że kaloryfer jednak grzeje .Telefon do firmy, żeby ten od kaloryfera nie
przyjeżdżał .
Ttelefon zadzwonił. Nie od techników . Komórka socjalna, że nie mogą się skontaktować z matką dzieci . Które zapisywałam do szkół. I jak coś to wszystko do mnie dzwoni. Wrrr
Kontakt z mamusią .. Kontakt z panią socjalną ...
Trudne rozmowy ze znajomą. Potrzebne coś sprawdzić w komputerze .Znikły okulary. Te komputerowe.
No znikły no nie ma ,wzięły i wyparowały. Strasznie się źle cokolwiek robi bez. Zrobiłam posiłkując się innymi - chyba teraz mam zeza.
Przyszła jeszcze inna znajoma z małą dziewczynką. Przyniosła mi tytoń. To było miłe Mała dziewczynka tym razem była mało grzeczna.
Telefon od socjalnej ,trudne rozmowy ,akcja policyjna w obserwacji i oczekiwanie na telefon od wentylacji. I wściekłe okulary diabeł ogonem zakrył.
Wszystkie znajome poszły , policja wstawiła wyważone drzwi ,zrobiło się cicho. W oczekiwaniu na telefon z wentylacji przeszukałam wszystko - możliwe i niemożliwe miejsca w całym mieszkaniu. Przekopałam śmietnik, zajrzałam do lodówki ,metodycznie skontrolowałam wszystkie znane i nieznane miejsca w których mogłam te okulary zostawić. Nie ma.
Nareszcie. Telefon .Wentylacja. !! Omówiliśmy termin. Wentylacyjnego systemu ciąg będzie dalszy we wtorek. Mam nadzieję ,że facet wie jak odkręcić kaloryfer ?!!
No i prosze państwa - ukręciłam sobie papieroska, siedzę , palę wreszcie taka troszkę uspokojona i patrzę - leży etui do którego zawsze wkładam okulary te, które akurat mam na nosie.
Otwieram a tam leżą okulary komputerowe poszukiwane przeze mnie przez trzy godziny.
Wczoraj skończyły mi się antybiotyki .Czy ja mogę dzisiaj jakieś małe co nieco na odprężenie???
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo pięknie.
OdpowiedzUsuńPrawda?
OdpowiedzUsuń"Panie Hilary, gdzie są moje okulary?"
OdpowiedzUsuńBogaty w wydarzenia dzień więc coś na uspokojenie usprawiedliwione:))
Spokojnej nocy!
Nowoczesnej elektronice mowimy stanowcze NIE! :)
OdpowiedzUsuńokulary ,ten klimaztyzator i dodatkowe wrażenia z policją bo akcja była niezła. Jestem wykonczona bo niby tylko parę godzzin stresu ale...
OdpowiedzUsuńBasiu - miło,że wpadłaś .Ku mojemu zdziwieniu odkryłam, ze jestem u Ciebie ww czytanych. Właśnie odkrywam hmm nowe obszary, dotychczas mało mi znane...Co do dzisiejszych zdziwien - Twój komentarz wpadł mi do powiadomien. Zwykle jest inaczej. Ech te maszynki . Kiedyś mnie wykończą...
OdpowiedzUsuńNo pewnie, ze mozesz :-)
OdpowiedzUsuńCzyli nie narzekasz na nudę...
OdpowiedzUsuńJa nigdy się nie nudzę nawet jak nic nie robię. Jakoś tak mam. Dziękuje za wizytę - właśnie jestem u Ciebie. Z rewizytą..
OdpowiedzUsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńWielce emocjonujący dzień. Należy się relaks.
Pozdrawiam serdecznie.
zrelaksowałam się troszkę. No i mam burzę myśli...
OdpowiedzUsuńTego wszystkiego bez procentów nie da się przejść!!!
OdpowiedzUsuń