Relacja z Dnia Sąsiada będzie więc być może mniej spontaniczna. Chyba.
Bo jednak ta sobota była dła mnie udana.
Specjalnie żylki udzielającej się społecznicy nie miałam. Wszelkim inicjatywom , czy w Polsce czy tutaj raczej przyglądałam się z boku. W tym nowym roku szkolnym jakby diabeł we mnie wstąpił.
Też muszę powiedzieć, że "Maksimina" ( zmieniła nazwę z Moeder Maximina na tylko Maximina,żeby nie było sugestii,że to tylko dla matek - to jest dla wszystkich kobiet) i jej działaczki ciągle mnie też gdzieś ciągną a ja jakoś nie umiem powiedzieć nie - bo po części frajdę mi to sprawia ,pomimo zmęczenia i nieraz różnych śmiesznych odczuć..
I nastąpił ten Dzien Sąsiada . "Maximina " przecież musiała brać w tym udział. W dzielnicy Donderberg na ulicy Mozartstrasse były rozłożone kramy i każda organizacja oraz prywatni ludzie wystawiali swoje kramy, Było słonecznie, zapachy z różnych dobroci roznosiły się po okolicy, muzyka od popu po hinduskie zawodzenie , rock,rap i co jeszcze .Każdy kram coś tam grał. Słońce i pełno uśmiechniętych,radosnych ludzi ,więcej oglądających niż kupujących ale atmosfera bazaru i festu przednia. Uwielbiam takie klimaty a koleżanka Regina,która mówi ,że handel bazarowy to jej hobby była w swoim żywiole .
Ja co prawda mniej do handlu się nadaje ale tę atmosferę jakiejś takiej wspólnoty chłonęłam całą sobą .Naprawdę - bawiłam się przednie. Miałąm być tam tylko dwie godziny a jakoś przedłużylo się do czterech. Bo bylo fajnie. Przy okazji porobiłam trochę zdjęć - sąsiadów kramowych też. :)) To wszystko będzie poniżej
Syta wrażen wróciłam do domu a tu w holu na dole były przygotowania do obchodów dnia sąsiada w naszym bloku. Przeze mnie. Bo kiedyś spotkawszy opiekunów domu zapytałam czy się tu nic nie robi z okazji tego dnia. Tak ni z gruszki ni z pietruszki zostałam zawiadomiona ,że a owszem,
potrzebne są szklanki,łyżeczki itp ,każdy z uczestników przyniesie jakies hapje i będzie impreza. Upiekłam ciasto śliwkowe (ja nie piekę ,to był mój debiut w temacie), już w domu głowiłąm się jak to podzielić na 25 osób ,bo tyle się ponoć zapisało na imprezę.
Przy okazji nagle dowiedziałam się, że w moim bloku mieszka 12 nacji!. A ja myślałam ,że jestem jedną z nielicznych obcokrajówek..
W kwestii wyjaśnienia - mój blok do ubiegłego roku był przeznaczony dla osób 50+. W ubiegłym roku zmieniono zasady .Zamieszkało sporo młodych osób i mamy nawet przychówek!
Impreza integracyjna rowijała się powoli ale jednak. W sumie podobno było 35 osób . Około dziesiątej urwałam sie i pobiegłam na grilla do znajomych Polaków. Wracając do domu myślałam ,że jest dawno po imprezie a tu wpadłam w apogeum.
Wszyscy bawili się swietnie gadali i starsze panie z młodymi ludżmi sobie świetnie radziły. Impreza byłą udana, Była mużyka z radia i kolektywne zapoznnie się z nowymi mieszkańcami.
Pani opiekunka naszego bloku na drugi dzień powiedziała coś takiego - było to potrzebne ,ludzie przyszli ,nawet ci ,co zarzekali się ,że nie mają czasu . Z mojego ciasta zostało senne marzenie, sama załapałam się na maciupci kawałek jak próbowałam ,czy mogę je podać...
Tak to wyglądało na Donderbergu
organizatorka naszego kramu |
Regina w swoim żywiole |
Nasze reklamówki |
Sąsiedzi kramowi |
Oni niby też te szaszłyki a może wit? W każdym bądz razie fajni byli |
Mlodzi Syryjczycy - rodzice dzidziusia obok |
Pierwszy dzidziuś w naszym bloku na rękach naszego dobrego ducha domu |
moja najbliższa sąsiadka i Brazylijka |
Samotni panowie z czwartego piętra |
Przyjęcie trwa |
Bufet otwarty |
Pierwszy gość, zawsze uśmiechnięty kolorowy pan |
Wszystkie zdjęcia zamieściłam za zgodą zainteresowanych. Są one tylko moją własnością.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńReniu, a co to jest hapje?
Nie zrozumiałam także wątku "...niby te szaszłyki a może wit".
Pozdrawiam serdecznie
Och, wydaje mi się, że czasem się zapominam..
OdpowiedzUsuńHapje - drobne przekąseczki,ciasteczka,cukierki ,różne małe co nieco do buzi
Wit - marihuana albo inne środki .. Sama przyznasz,że panowie nie wyglądają na tych najbardziej grzecznych pod słońcem:))
:-)))
OdpowiedzUsuńWprost cudownie! Och, jak miło, że ludziom się chce ze sobą zapoznać. Moim zdaniem rewelacja godna skopiowania. Ale w PL by nie przeszło.
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, czy by nie przeszło. Może jednak? Na pewno by nie przeszło - zabawa bez piwa i nnych tam... Tak jak u mnie w bloku i na tym jarmarku też...
OdpowiedzUsuńW Krakowie organizowane jest "Święto ulicy Kanonicznej" - tyle, że w ścisłym centrum coraz mniej ludzi mieszka...
OdpowiedzUsuńNie wydaje mi się,że tak jak sugeruje Bet - w Polsce by to nie przeszło.
OdpowiedzUsuńPamiętam z przeszłości jak na nowym osiedlu ludzie się zbierali na podwórkach ,robili grilla ,czy tam ziemniaki zapiekanee czy coś tam .Na takim nowym osiedlu przecież też sie ludzie nie znają a jednak - przynajmniej kiedyś potrafili takie rzeczy robić. Nie sądzę,żeby teraz się nie dało. CHyba, że się myle.
Wolę wierzyć, że to ja się mylę, może zbyt surowo oceniam rodaków
UsuńPomysł doskonały i jestem pewna, że zaowocuje w przyszłości w najbardziej niespodziewanym momencie.
OdpowiedzUsuńFajnie że dałaś zdjęcia i poznałam Twoich sąsiadów.
Jak widzisz - całkiem niegrożni:) Muszę powiedzieć ,że przez te 6 lat jak tu mieszkam czzuję się zżyta z tymi ludżmi..I jak na razie - czuję się tu dobrze..
OdpowiedzUsuńNo i tak trzymać, jak mawiają kapitanowie ;-)
UsuńFaaajneee
OdpowiedzUsuńI zapewne mi się wpis zdubluje bo wysyłam z telefonu.
Prorok jaki, cy co???
UsuńFaaajneee
OdpowiedzUsuńI zapewne mi się wpis zdubluje bo wysyłam z telefonu.
widać prorok
OdpowiedzUsuńNie znam cię dobrze, ale poczytałam parę wpisów i nie wygląda mi na to, że nie masz żyłki społecznicy. Ewidentnie ludzie są dla ciebie ważni. Podoba mi się to
OdpowiedzUsuńNie znam cię dobrze, ale poczytałam parę wpisów i nie wygląda mi na to, że nie masz żyłki społecznicy. Ewidentnie ludzie są dla ciebie ważni. Podoba mi się to
OdpowiedzUsuń