Moja lista blogów

czwartek, września 15, 2016

Byłam wczoraj..

   W bardzo wielu miejscach. Byłam na kursie, na otwarciu nowego boiska i na przyjęciu weselnym.
Jak ja to przeżyłam sama nie wiem. I dlaczego to przeżyłam też nie wiem. I po co to wszystko robiłam też nie wiem.
Jednk opiszę przyjęcie weselne. Nie dlatego ,że jakieś ekstra było. Tylko, że typowe tutaj.
Młoda para sprawdziła pogodę. Była bardziej niż dobra. Przyjęcie było tak bardziej po holendersku chociaż pani młoda jest Polką. Oprócz niej my dwie siostry jak przedstawicielki naszego kraju.
  To było garten party. Na stołach w ogródku ,przykrytych papierowymi obrusami były orzeszki,piwo i dla pań wino. Dla mnie było bacardi z colą z puszki.
O  18,30 przyjechal chińczyk i postawił na stół żarełko w pojemnikach . Były papierowe talerze,papierowe śtućce - czyli pełny wypas.
Lepiej niż na innych holenderskich przyjęciach - w końcu mogło się skończyć tylko na kanapkach ,orzeszkach i chipsach, no i oczywiście na serach. A tu było ciepłe żarcie i dobre zresztą . Wiem,bo jadłam. Nie było "tych robali" ale była kaczka,jakieś mięsko inne ,satee (ponieważ nie lubię ,to nie jem) i jedno wielkie jajo zrobione z nie wiem ilu jaj. Była sałatka z białej kapustki zrobionej na żółto,czyli była w niej curcuma albo inne ziele - w sumie dobre.
  Ja nie o jedzeniu. To jest dla mnie nie istotne. Ponieważ ostatnio bywałąm u Polaków na grillah bez powodu , przedtem na różnych uroczystościach w polskich rodzinach to wiem jak  się to odbywa.
Stól sie ugina od  jedzenia, wszelkie gospodynie zadają sobie niezwykły trud po to ,żeby sąsiedzi nie obgadali..
U Holendrów nie .Spotykamy się po to ,żeby ze sobą pobyć, może być tylko przy orzeszkach i piwie.
A papierowe obrusy  i talerze? Bosz - jakie to  wygodne - zwijasz wszystko razem i wyrzucasz do śmietnika. Bez zapychania zmywarki czy używania własnych rąk ...
  W koncu - przyjecie ogrodowe - kto powiedział,że ma być na porcelanie i haftowanych obrusach...


14 komentarzy:

  1. Popatrz - Holendrzy się bawią tak, jak mu w studenckich czasach...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zawsze ale właśnie przyjęcia wszelkie były dla mnie na początku dość szokujące.Terazsama przeszłam na styl hi,holenderski ,tansz i wygodny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niby racja, że papierowo to łatwo, szybko i wygodnie a nawet ekologicznie:)) Ale, żeby tak na wesele? Eeee... Nie uchodzi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. WIesz - co kraj to obyczaj. Na moich przyjęciach jednak papieru nie ma. U Holendrów a i owszem..

      Usuń
  4. Masz racje - mnie to tez razi ale co kraj to obyczaj. Po ostatniej wizycie w Polsce zięc sobie dworuje ze słowa "dziekuję" Dlaczego jak sie wstaje od stołu............że co - że mu nie zjadłem. W rewanzu podaje przykład - przychodzi sie do domu solenizanta i juz w dzrwiach "congratulecion" chociaż solenizata w tym czasie może nawet w dimu nie być.
    Co kraj to obyczaj.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. No właśnie - mąż ma urodziny a proficiat żonie. Hmmm.To też jest dziwne - no ale cóż - co kraj to obyczaj i stosuje się.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja tam chyba wolałbym z życzeniami ucałować żonę solenizanta - ale może ja dziwny jestem? ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiadomo,wiadomo.. :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Z tym dziękuje to też problematyczne Piotrze. Bo mnie tłumaczono kiedyś ,że nasze dziękuje oni słyszą jak tien koeje. czyli dziesięć krów, co jest formą łągodnego przekleństwaa.. Twój zięć pochodzi z innego regionu ,być może tylko savoir-vivre polskiego nie bardzo rozumie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Klik dobry:)
    Jakże to tak? Zwykłe przyjęcie ogrodowe rozumiem. Orzeszki, papier i picie prosto z butelek i puszek. Ale... żeby na weseeeeelu? Wesele to nie tylko "pobycie w towarzystwie". To tradycja, obrzędowość, kultura, kuchnia...

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  10. Ależ przyśpiewki zweselne były. W dwóch językach. Ślub był cywilnym niewielkim gronie wesele. Para młoda po przejściach. Nie będą się chyba wygłupiać weselem jakimś na sto ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak na Holendrów - było bardzo tradycyjnie

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. Moim zdaniem najważniejsze jest spotkać się z ludźmi, pobyć, pogadać, pośmiać się. A że bez przepychu, na jednorazówkach? Jakie to ma znaczenie. Człowiek sie liczy. Ja uwielbiam spotkania nawet przy kawie czy herbacie, byle z osobami, z którymi mi jest dobrze. Może ja nietypowa Polka jestem? Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń