Poza kuchennymi wyczynami w Moeder Maximina Centrum zwariowałam prywatnie i kupiłam pół świni. . Razem z łbem.
Narzędzia do dzielenia miałam standard- nóż i młotek..
Już nie wspominając o tym,że mam kuchnię raczej mikro.
Dałam radę.Ciężka rzeżnicka praca trwałą pięć godzin. Wszystko juz jest w zamrażalce oprócz łba i boczku. Z tych zrobiłam raz kwaśnicę i bigos . Kwaśnica mi podejrzanie szybko znikła a bigos dojadam...
Kwaśnicę czy kapusniak ?.
OdpowiedzUsuńPytam bo chiałbym zjeść dobra kwasnicę.
Pozdro - mniam
Kwasnice Piotrze. Specjalnie zajrzalam do wujka google. Byla znakomita. Na glowiznie wlasnie ja gotowalam..Pozdro...
UsuńDzielna kobieta. A świnia jakiej narodowości?
OdpowiedzUsuńHe,he Bet - swinia byla niemiecka hi,hi...
UsuńTo w ramach reparacji wojennych?
Usuń.......i jeszcze w chełmie poniemieckim i z gazmaska na ryju !..
UsuńA kapusta kiszona pewnie polska bo Holendrzy chyba kapusty nie kiszą?
OdpowiedzUsuńBet - w Holandii widziałem kapustę....wiesz, tego samego pochodzenia co świnia
OdpowiedzUsuńAle heca międzynarodowa! Niemcy żywią Holandię. Zajada Polka, masarz-amator.
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńReniu,nie zliczę, ile świń w życiu rozebrałam, szynek i kiełbas zrobiłam. Ćwiartka cielaka albo pół świni - to u nas standardowy zakup w czasach PRL był.
Pozdrawiam serdecznie.
Mnie sie to zdarzylo poraz pierwzy i mysle ostatni. Jako samotnej osobie wlasciwie mi to niepotrzebne. Kupilam , bo czasowo u mnie przebywal mlody czlowiek i sobie myslalam ,ze edzie nam taniej - mlody czlowiek dostal prace 100 km ode mnie i sie wyprowadzil - swinia mi zostala hi,hi...
OdpowiedzUsuńbedzie
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńGdy z nożem i młotkiem wystartowałaś do niemieckiej świni, to wystarczy włączyć emocje i hej! Bo normalnie to ciężka, męska praca! Podziwiam.
OdpowiedzUsuń