I znowu nieoceniona Bet podsunęła mi temat. Niechcący być może - ale jednak.
Nie dość , ze jestem córka wojskowego, z jednej strony wnuczką kolejarza a z drugiej strony wnuczką górnika. I dziś będzie o dziadku górniku .
Dziadek Kazimierz , ojciec mojej mamy całe swoje życie przepracował na kopalni " Juliusz", na dole jako elektryk dołowy.
Dziadek był wielkim mężczyzną i właściwie to ja jako dziecko bałam się go.
Miał swoje przyzwyczajenia i musze powiedzieć ,ze te jego przyzwyczajenia doprowadzały mnie do płaczu, nerwowego obgryzania paznokci i każda wizyta u dziadków jako dziecko była dla mnie małym koszmarkiem.
Dziadek chrapał dość poteżnie,nioslo po całym mieszkaniu, oprócz tego puszczał regularnie radio europa.
A więc chrapal przy akompaniameńcie skrzeczenia radia europa i do tego jeszcze dochodził zegar z kukułką ,ktory kukal co pól godziny. Dla mnie bezsenne noce. Poza tym - przychodząc z pracy ,wykladal cale swoje wielkie ciało na malej kozetce w kuchni, wręczal jakiejś wnuczce ,która miał pod ręką zapałke i kazał sie smerać po wielkich stopach. Dla mnie zajęcie to było nudne i nie sprawiało mi żadnej radości - ze strachu jednak wykonywałam hmm.. smeranie. Na szczęście dorobiłam sie młodszej siostry ,która dzielnie mnie zastąpiła w smeraniu - ona lubi do dziś rożne dziwne rzeczy...
Dziadek poza tym miał różne talenty. Był elektrykiem i babcia np. jako jedyna na Pekinie juz przed wojną była włascicielką żelazka elektrycznego a co... Dziadek jej sam zrobił.
Jeszcze pamiętam, że mama miałą takie żelazko zrobione przez dziadka.
Mama była rownież posiadaczka przedwojennego Singera - maszyny do szycia jeszcze na pedały. Dziadek dorobił motorek i żeby nie było - maszyna ta działą do dzisiaj.
Z tą maszyną zresztą mam hmm doświadczenie. Mama wychodząc gdzieś zastrzegła - tylko mi prosze nie ruszać maszyny do szycia. Jak tylko za nią zamknęły sie drzwi ,natychmiast poleciałam do maszyny aby sobie uszyć chyba fartuszek - taki byl plan.. Przeszyłam sobie jedynie palec wskazujący .Smetnie wyglądał mój paznokieć z zielonymi nitkami i obficie krwawiący. Zawinęlam ten palec w resztki tego co miałam przeszyć i schowałam sie w najdalszym kącie mieszkania..
Mama po powrocie natychmiast się zorientowała ,że znowu nie byłam grzeczna:))
Myśle , że wyczynem dziadka były pralki elektryczne sztuk dwie. Zrobił babci i mamie .
Pralki były drewniane, babcina była pomalowana na niebiesko,miala ksztalt szafki kuchennej .Wszystkie Franie i inne mogły się schować.
Mamie słuzyła pralka bardzo długo. I żeby nie było - ja tę pralkę odziedziczyłam. Pralka ta była obiektem zazdrości moich koleżanek, młodych mężatek z dzieckami jak ja na dorobku. Ja jedna miałam mieszkanie i pralkę elektryczńą. Właściwie - wtedy to miałam sporo koleżanek, które przychodziły do mnie prać.
Historia tej pralki była długa,słuzyła mi chyba do lat póżno siedemdziesiątych.
Motor w tej pralce był już mocno wyslużony. Dziadek przedwcześnie niestety odszedł od nas. Nikt nie umiał właściwie jej konserwować - ja tylko umiałam ja używac. Pod koniec życia tej pralki chodziła ona tak glośno,ze całe osiedle wiedziało - acha - Rena pierze ..:))
Aż pewnego dnia...pralka zaczeła wyć. Wyłączyłam ja i chciałam wyjąć pranie z wody. Prad mnie tak popieścił, że do dziś pamiętam te trzęsawki.
I tak zakończyła żywot pralka - osiągnięcie życiowe mojego dziadka Kazimierza.
Została jeszcze maszyna Singer ,jeszcze żyje,szyje i motorek działa..
Nie wiem jakim cudem nie zauważyłam tego Twojego postu? Piękna historia!
OdpowiedzUsuńSłyszałam od ludzi o takich pralkach zrobionych domowym sposobem. Miałaś szczęście, że nie skończyłaś życia razem z tą pralką. To strasznie niebezpieczne było.
Acha, na Twoim blogu powoli uczę się języka niderlandzkiego. Już wiem co znaczy Ouder i Nieuwer bericht :)))))
OdpowiedzUsuńPiękna opowieść, trochę jak Piotra, ale w zupełnie innym stylu. :)
OdpowiedzUsuńBet! Ja nie wiem jak to zrobic, zeby bylo po polsku. Ale przeciez jak sie troszeczke dowiesz o nederlandzkim to chyba tez nie jest zle:))
OdpowiedzUsuńKneziu - widzisz - wspominki zawsze wszystkim ladnie wychodza.Z Piotrem mamy tyle wspolnego,ze pochodzimy z tego samego regionu,i warunki bytowania,kopalnie,gornicy itp sa nam dobrze znane.Chociaz haha - Katowice i Sosnowiec, gdzie zyli moi dziadkowie to lata swietlne hi,hi - zapytaj Piotra.
A tak mi sie w zyciu poskladalo,ze ja sie czuje slazaczka,i bardzo jestem zwiazana ze slaskiem, natomiast juz noja siostra absolutnie nie - ona sie czuje goralka hi,hi
Bet! Ja nie wiem jak to zrobic, zeby bylo po polsku. Ale przeciez jak sie troszeczke dowiesz o nederlandzkim to chyba tez nie jest zle:))
OdpowiedzUsuńKneziu - widzisz - wspominki zawsze wszystkim ladnie wychodza.Z Piotrem mamy tyle wspolnego,ze pochodzimy z tego samego regionu,i warunki bytowania,kopalnie,gornicy itp sa nam dobrze znane.Chociaz haha - Katowice i Sosnowiec, gdzie zyli moi dziadkowie to lata swietlne hi,hi - zapytaj Piotra.
A tak mi sie w zyciu poskladalo,ze ja sie czuje slazaczka,i bardzo jestem zwiazana ze slaskiem, natomiast juz noja siostra absolutnie nie - ona sie czuje goralka hi,hi
Oczywiście, że nie szkodzi jak trochę pouczę się niderlandzkiego. Gdzieś w ustawieniach bloga powinien być język.
UsuńTak, w ustawieniach jest zakładka "język i formatowanie" tam wybierz język polski i zapisz.
UsuńDo ustawień dostaniesz się klikając w Projekt w prawym górnym rogu bloga.
Wykonalam ,zrobilam ,zapisalam i widze,ze w dalszym ciagu jest po nederlandzku . Dla informacji - Vervijderen to jest usun,,beantwoorden to odpowiedz .Wiecej chyba problemow nie ma.
OdpowiedzUsuńTo chyba zależy od ustawienia komputera w takim razie. Ja mam taka ikonkę w dolnym prawym rogu ekranu gdzie jest: PL programisty... TY możesz mieć tam NL. Ale nie jestem pewna.
OdpowiedzUsuńTen język polski, który ustawiłaś to chyba język notek i gadżetów.
OK! Uczymy się niderlandzkiego! Ja dam radę znam trochę niemiecki więc się połapię.
Fascynująca opowieść, o zdolnym człowieku i jego "wytworach". Bez względu na to, czy mówisz o teraźniejszości czy o przeszłości, zawsze miło się czyta, bo styl masz lekki,ton żartobliwy.
OdpowiedzUsuń