Woland napisal tekst na temat powrotow emigracyjnych.Bardzo dobrze przedstawil problem.Znacznie ladniejszym jezykiem polskim niz ja oczywiscie.I podpisuje sie pod jego przemysleniami dwoma rekami.Ma racje.Nie bede tu cytowala jego artykulu - zainteresowanych wysylam do retrospekcji Wolanda.
Przez mala chwileczke zagniezdzila sie u mnie taka mysl - ach - wroce do Polski.Tak dobrze sie tam ostatnio czulam.Wlasciwie teoretycznie moglabym, Specjalnych dobr sie nie dorobilam na zachodzie,wiec z tym czyms niewielkim moge wracac.Nie musze szukac pracy.Wszystko jedno przeciez czy zyje tu,czy w Polsce ,jestem w Europie i jak mi przyjdzie do glowy gdzies jeszcze zamieszkac( Kuba,Madagaskar?) to zawszem moge.Przemieszczajac sie z tym co mam,
zaden problem.Nie martwia mnie samochody itp
.Nie wroce
do Polski ze wzgledu na moje zdrowie psychiczne.Mam przeciez kontakt z
Polska ,mam internet,polskie komunikatory,polskie radio i tv.mam
przyjaciol mieszkajacych w Polsce.I nie moge juz sluchac o Smolensku,nie
moge patrzec na rozpetana histerie smolenska ,nie moge patrzec na to
jak ludzie sie wyglupiaja,jak z niskich pobudek osmieszaja sie i nie
dadza spokoju swoim zmarlym .Nie moge patrzec jak Rydzyk sie panoszy i
nikt z tym czyms nie umie zrobic porzadku,nie moge patrzec jak jeden
maly czlowieczek po trupie swojego brata walczy o wladze.,
Moze ja
przestalam rozumiec Polske?Z kim rozmawiam , ma podobne zdanie .Czegos
jednak nie rozumie.Skad sie biora rozni nawiedzeni?
Rozwazylam sobie plusy i minusy ewntualnych przenosin
Wyszla mi wiekszosc minusow.
Nie
umiem robic interesow,nigdy sie nie nauczylam.Nie interesuja mnie
szybkie pieniadze.Wiem,ze rownie szybko sie koncza.Tu ,gdzie zyje mam
pewna stabilnosc.W Polsce ani ja sobie sama ani nikt mi tej stabilnosci
nie zapewni.Nie zyje tu bogato.W Polsce bede zyla biednie.Tu juz wiem
gdzie sie mam udac,jak rozmawiac i co moge a co nie.Tutaj mi sie
wydaje,ze nigdy nie strace gruntu pod nogami.W Polsce czulabym sie jak
na karuzeli .
Tesknota za Polska?Nie,tak bylo kiedys ,gdy nie bylo
komorek,z telefonami byly problemy,.Teraz nie czuje sie na
obczyznie.Chce ,to jade do Polski ,kosztuje mnie to w sumie samolotem 2
godz.czasu.. Owszem - zauwazam pozytywne zmiany,widze jak Polska ladnieje.Poobijalam sie troszke po swiecie.poznalam dobrze zycie w Niemczech i Holandii.Obczyzna to nie jest bulka z maslem - trzeba sie przystosowac. Najgorsze by bylo gdybym musiala wrocic do kraju i sie od nowa przystosowac ...Moge sie przystosowywac w kazdym obcym miejscu na swiecie ale nie chce w Polsce bo to przeciez moj kraj tylko dlaczego taki obcy?
Bardzo to sa smutne refleksje, ale i ja bym Ci nie radzila wracac, znajac z grubsza roznice w egzystencji i tu i tu. Przyjezdzaj bez przymusu, odwiedzac swoj kraj, wtedy, kiedy bedziesz miala ochote, ale zyj tam.
OdpowiedzUsuń