Moja lista blogów

niedziela, września 23, 2012

Jesien




                       Mam taki sobie jesienny nastroj. Drzewa przybieraja jesienna barwe.Zloci i czerwieni sie wokol.Bylam w lesie.Spotkalam jeza.Spojrzelismy na siebie oboje zdziwieni. Jez pewnie ,ze co ja robie na jego drodze a ja ,ze jez taki duzy moze byc.Pogadalismy troszke. To byl holenderski jez - narzekal na kryzys.Zdegustowana poszlam dalej.Wiewiorki byly bardzo pracowite .Nie zawracaly sobie glowy kryzysem.Pilnie zbieraly zapasy...
Dzika nie spotkalam i bardzo dobrze.Jedynie jego postument z drewna..
Grzybow tez nie ma...Jezyny dokladnie obciukane.Moze te grzyby chowaja sie przede mna?Tu nie wolno zbierac a ja lamie zakazy...
Pszczola ,wielka obok centrum  Internationale  park "De Mainweg"tez jakas taka opuszczona byla.
Spotkalam grupe spacerowiczow z kijkami.Troche polazilam z nimi bez kijkow.Znam ten las jak wlasna kieszen.Jedyny las,w ktorym chodze sama z pewnoscia ,ze sie nie zgubie. Oznakowany ,z planszami ,kierunkowskazami,z laweczka tu i owdzie do przycupniecia.
Poszlam nad jeziorka.ladnie sie nazywaja - Eelfen meer,co znaczy jeziora elfow. Cichutko tam bylo i zadumanie...Elfy chyba spaly...Stawy zarosniete liliami.
Poszlam na wrzosowiska .Jak tam pieknie  - liliowo.Koniki tez byly.Male koniki .Nie zblizalam sie - podziwialam z gory.To jednak dzikie,wolno zyjace konie.Zreszta - boje sie wszelkich koni - tych malych i tych duzych.Nie chcialam przeszkadzac.
Wrzosowiska mi sie podobaja bardzo. Tam sie czuje jakas taka spokojna.W lesie jednak ciagly niepokoj albo mi sie tak wydaje.W koncu sama tam bylam..
Poszlam do stadniny.Jest tez tam szkola dla psow.Poogladalam tresure i pojechalam do Uniwersytet Maharini.Taak ,ta induska sekta ma swoj palac w lesie.Zlote kopuly, wszedzie kamery i security ..Tutejszy graf udostepnil im swoj teren .Ich duchowy przywodca zmarl tu w wieku 90-sieciu paru lat.Podobno.
Nieraz widzialam sunace biale limuzyny na drodze,gdzie normalnie nie mozna samochodem.Hmm..
Poszlam do parku okalajacego palac i stara posiadlosc grafa.Wszedzie rododendrony roznych gatunkow,na rzeczce mostki i swiatynie dumanaia ,rozne altanki ...lubie tam jezdzic tam jest  tak jakos zacisznie.jakos tak . Czlowiek sie przenosi jakby w inny wymiar.Moge siedziec godzinami w altance,patrzec na zlote karpie wielkosci slonia,na zaby ,na wiewiorki  patrzec i nie widziec...
Dosc tej zadumy .Czas na lody .Zjechalam na dol -do Maharischi jest pod gorke  ale z powrotem sama radosc:))
Radosc uwienczona gora wloskich lodow rzecz jasna.Bo tam na dole jest wloska lodziarnia ,prowadzona przez polakow oczywiscie.I podaja tam najlepsza kawe espresso do tych lodow.Mam sentyment do nich ..
Dlugoletnia znajomosc..Z wlascicielami jak i z ich lodami.
Powrot do domu.Musze powiedziec ,ze zaduma mi przeszla na bol w nogach i pupy.Ja te cala trase robilam na rowerze uff....
Lubie takie wypady .Kiedys ,gdy w te rejony zajechalam poraz pierwszy ,poogladalam i stwierdzilam ,ze to jest moje miejsce na swiecie.Pokochalam te okolice.Zycie pokazalo,ze nawet najwieksza milosc przemija i nie moge tam zyc .Za to bardoz chetnie robie sobie wycieczki i chlone te atmosfere ,ktora mnie niegdys urzekla....Laduje akumulatory na nastepne dni ...Nawet zadumana jesienia

2 komentarze:

  1. Piękny spacer. Wrzosowiska kojarzą mi się z krajobrazem angielskim od "Wichrowych wzgórz".
    Podzielam miłość do włoskich lodów - najlepsze na świecie. Tylko dlaczego Polacy je sprzedają? Hmm... nasi rodacy wszędzie się wkręcą:)))
    Pozdrowienia dla jeża!

    OdpowiedzUsuń
  2. Chetnie bym pojezdzila z Toba tam na rowerze. Bardzo mi sie podoba opis tych miejsc i ich romantyczny charakter. Cudownie jest miec taki swoj kat, gdzie mozna wracac i dumac!

    OdpowiedzUsuń