| | | Bunia w aureoli.jpg I znow do Polski.Jutro juz.Do mojej kochanej mamy zwanej w rodzinie Bunia. Portret jest autorstwa mojej siostry Dagmary Soleckiej. Tym razem jade z dusza na ramieniu bo po pierwsze piekna pogoda sie skonczyla,ma byc caly czas deszczowo .Bo mam znalezc majstra budowlanego z uprawnieniami ,kafelkarza i roznych fachmanow od rzeczy o ktorych mam raczej blade pojecie.Bo mam na to piec minut i napiete terminy.Bo w tych Tychach nie wiem jak sie poruszac,gdzie chodzic o wszystko sie musze dopytywac,adresy,telefony,nr.autobusow ,ktorymi sie tam gdzies mam dostac.Przy tym ja nie mam wcale orientacji,Tychy to jest bardzo ladne miasto ale mi obce,a ja sie gubie nawet w bardzo dobrze mi znanych miejscach.Wiec sie dzis sprezam i przygotowuje. I troche mnie tak wzielo nostalgicznie.Co do gubienia - ten moj brak orientacji jest okrutny - ja sie zawsze znajde ale co sie nachodze i nabladze...wrr.Zmagam sie z tym od dziecinstwa a od przygody w Istambule to nosze przy sobie adres miejsca gdzie przebywam dluzej.Jedyne miejsce gdzie sie nie zgubilam o dziwo to Nationale park De Meinweg.A przeciez to calkiem niemaly las.Wracajac do mamy - jestem szczesliwa,ze ja jeszcze mam,i swiat sie zrobil taki jakis maly,ze kiedy potrzeba zawsze moge ja odwiedzic.Bo mam to najukochansza osoba na swiecie. |
| |
Kiedy jako małe dziecko mieszkałam we Wrocławiu(nasze rodzinne pierwsze mieszkanie), to na sąsiadkę wołano "Bunia" i ja byłam przekonana, że to zdrobnienie imienia, a to najwyraźniej było określenie "matki". Podobnie jak Ty nie mam orientacji w terenie, może dlatego boję się podróżować i jestem domatorką. Postanowiłam przeczytać całego Twojego bloga i po paru godzinach cofania się od najnowszego wpisu, teraz idę od pierwszego. Twoja opowieść wciąga mnie coraz bardziej, może dlatego, że w wielu sytuacjach odkrywam zbieżność poglądów(chociaż jeszcze nie zorientowałam się co do wieku metrykalnego).
OdpowiedzUsuń