Stary mąż młodej kobiety podobny jest do introligatora – oprawia książkę, którą inny czyta.Powiedzial Boleslaw Prus.
Podejrzewam,ze to nie zawsze prawda jest. Introligatorzy ,przynajmniej niegdys chyba jednak czytali ksiazki.Bo przeciez nie oprawialiby z taka miloscia i pietyzmem. Nie wiem czy dzis sa introligatorzy.W erze e-bookow,cd i roznych roznosci technicznych ...
Pamietam ,ze w podstawowce na pracach recznych uczylismy sie oprawiac kunsztownie,reperowac i skladac ksiazki.Takie poczatki zawodu.Wiem z jakim pietyzmem oprawialam "Pana Tadeusza" wydanego w 1936 roku.Byl poszarpany,porozklejany,Zrobilam mu oklade z szarego plotna wyhaftowana krzyzykami.Bardzo sie napracowalam.
Zawsze kochalam ksiazki,tak,ze te prace reczne pamietam do dzis.Jakis czas,jako ze pracowalam w bibliotece wspolpracowalismy z introligatornia.No, ale to juz bylo tak na luzie.
Czy ten zawod jeszcze istnieje?
Moze moi znajomi z Perelku co na ten temat dorzuca.
Nie mam juz czasu opracowac tematu dokladnie - w koncu za 3 godziny wyjezdzam.Ale moze Bet cos dorzuci..?
P.S. -ujawnilam sie google+ .nie wiem czy dobrze zrobilam,Ciagle cos kombinuje w tym bloggerze ...
I mam nadzieje,ze wreszcie sobie przywioze polska klawiature.Do zobaczenia
Zawód introligatora na pewno istnieje. Wciąż przecież powstają książki, oprawia się dokumenty.
OdpowiedzUsuńPamiętam prace ręczne z oprawiania książek. Też robiliśmy okładki z szarego płótna, haftowane na kolorowo. Mam jeszcze taką okładkę.
Dowcip o młodej żonie jest świetny!
Jżeli nie masz zamiaru w najbliższym czasie wybrać sie do Polski i jeżeli mieszkasz niedaleko wybrzeża a w szczegolności Zantvoortu to informuję że 29.10 wylatujemy do Holandi a z wrzuceniem klawiatury do bagazu nie ma kłopotu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam