Poprzedni tekst usunęłam bo mi nie wyszedł tak jak chciałam i zeszłam z tematu.
Dzisiaj zaczynam znowu a to pod wpływem artykułu ,wywiadu na Onecie z Pawłem Potoryczynem. Wywiad przeprowadzał Mateusz Baczyński. Wywiad ,jak wywiad, .Paweł Potoryczyn wypowiadał się dużo i w/ g mnie nie całkiem , całkiem. I ja nieszczęsna nauczyłam się w końcu ad block odblokowywać ,więc , skoro czytało mi się dobrze do końca to ja sobie poszłam poczytać komentarze .
Jeden tylko mi się podobał - gość stwierdził, że do końca żaden komentujący nie przeczytał . Tu akurat się z nim zgadzam...
A teraz do brzegu.
Z komentarzy pod różnymi artykułami i z osobistych rozmów z różnymi referentami z NFZ ,ZUS i ambasady wychodzi mi niezbicie ,że z Polakami jest coś nie tak -
Poza tym widać czynniki państwowe mają kompletny brak zaufania do swoich petentów. Czyli do Polaków. Czyli ZUS, NFZ ambasady mogą doić UNIE, Polaków a petenci ,szczególnie ci starzy mają siedzieć cicho i dawać się melken...
Z komentarzy pod wywiadem wychodziło mi ,że Polacy wstają z kolan spadając na łeb...
Sposób jaki w jaki byłam traktowana przez referentki rożnych instancji w Polsce był naznaczony tą samą retoryką. Wstajemy z kolan i wszyscy inni tzn Unia ma się do nich dostosować...
Najbardziej rozbawiła mnie pani z NFZ, która się poskarżyła ,że musi do holenderskich instancji pisać po angielsku ,chociaż Polska jest w UNII i wszystkie języki są w niej równo warte.. Hmm -dobrze, że Holandia nie wymaga pisania do jej instytucji po niderlandzku. Pani się również pochwaliła ,że jest osobą wykształconą - .....
Referentka w konsulacie zaś poskarżyła się, że są przepracowani bo konsul musi przyjąć 90 osób dziennie (sam nie przyjmuje) i ja raz w roku mogę się spodziewać ze strony ZUS takich hocków klocków z uwierzytelnieniem mojego podpisu i sobie to w moich rachunkach wziąć pod uwagę. I mam nie zawracać głowy bo oni są przepracowani i jeszcze nie widziała petenta, który byłby zadowolony z pracy urzędnika......
Fakt - mam niewyparzoną buzię, fakt, czasem wyjdę z siebie i stanę obok , fakt mam niebezpieczne pomysły , pewnie nigdy nie załatwię tej składki na ubezpieczenie zdrowotne bo nie szukam znajomości i upominam się o swoje a teraz nawet ZUS- owi się naraziłam....bo zażądałam zwrotu wydatków ponoszonych na notariusza . Mam nadzieję , że więcej emerytów wpadło na ten pomysł :)))
Postawa jednak urzędników ,którzy są opłacani m.innymi z moich podatków zmusza mnie do dalszej walki :))
Co do tego ma artykuł - wywiad z panem Potoryczynem? W zasadzie nic - za to w komentarzach przebijał ten sam ton, który znam z rozmów z referentkami......
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńReniu, powiedz tym refeentkom, że one nie są żadnymi wielkimi paniani, a Ty pyłkiem marnym, który ma padać przed nimi na kolana. To one są Twoimi służącymi i na służbę emerytom zostały zatrudnione. My za ich służbę płacimy, więc jedyne, co powinny robić - to być dobrymi służącymi, zginającymi kark przed paniami i panami emerytami, o!
Trzeba to uzmysławiać przy każdej okazji wszystkim urzędnikom. To są nasi służacy! O!
Pozdrawiam serdecznie.
Na ten temat mogłabym tomy pisać cale. Ja jestem choleryk w zasadzie, i bardzo łatwo wyprowadzić mnie z równowagi. Te wszystkie referentki mają szczególny talent...
OdpowiedzUsuńChyba wcale się nie zdziwiłam jak wyglądają te rozmowy....Życzę Ci SIŁ!!!
OdpowiedzUsuńCzekam na reakcję :))
OdpowiedzUsuń