Ten nie wiem do jakich snów zaliczyć. Czy do kategorii męczących ,czy do horrorów czy zwyczajnie do kategorii snów kolorowych. Bo śniłam w kolorze...
A śniło mi się mianowicie, że w Roermond, w okolicach Outlet-u spotkałam Piotra Opolskiego tudzież - to chyba była Gimi,. Dlaczego akurat Gimi - pojęcia nie mam ,bo dlaczego Piotr to wiem..
Piotr na mój widok wykrzyknął - no fajnie bo właśnie postanowiłem zobaczyć na własne oczy atrakcje Roermond. Gimi nic nie powiedziała tylko spojrzała na mnie z góry.
Wpadłam w panikę. Jezu - ja na pewno zaraz zabłądzę, nie będę umiała znaleźć drogi tym bardziej ,że w tej uliczce zwykle się gubię. Będę musiała się pytać o drogę i zaraz wyjdzie ,że nie mówię dobrze w żadnym języku. Totalna kompromitacja. Oni chcą jeść w restauracji jakiejś ,która oferuje holenderskie żarcie - nie stać mnie na to , Jezu co będzie, co będzie , czysta kompromitacja (te wszystkie myśli były z tyłu głowy) a jednocześnie szczerzyłam zęby i starałam się jak najbardziej dobrze spełniać rolę przewodniczki.
Gimi okazała się mało zdyscyplinowana ,interesowały ją sklepy z ciuchami i inne atrakcje nie związane z historią miasta. Patrzyła na mnie z góry jak na okaz jakiejś małpiatki wbijając mnie w jeszcze większe kompleksy .
Z prawdziwą ulgą pozbyłam się jej na chwilę. Tzn - wytłumaczyłam ,że jak pójdzie prosto tą uliczką to dojdzie do jeszcze jednego kościoła, tuż koło mojego domu i tam się spotkamy ....
Gdzie był w tym czasie Piotr nie wiem ale pod wspomnianym kościołem się znalazł . Piotr zresztą w tym śnie był z dystansem ale uprzejmy - nie bałam się go tak jak Gimi.
Koleżanki blogowej nie było pod kościołem. Udaliśmy się na poszukiwania. Pan ,który na straganie pod kościołem świeże jarzyny sprzedawał ( w realu jest owszem targ w soboty ale w centrum) mówił ,że widział dziewczynę taką ,które szła w stronę tej restauracji. Poszliśmy w tym kierunku ( a ja w duchu kombinuje co im ugotuje na kolację , jak ich spać położę i gdzie sama się podzieje - dobrze ,że mam siostrę w zapasie -,myślę sobie) . Zobaczyliśmy Gimi jak wychodzi z bardzo drogiej restauracji
Koleżanka , bardzo kulturalnie ale z wysokości swojej nieomylności poinformowała mnie ,że sobie niespecjalnie dobrze pojadła za to z nutą pretensji do mnie - za 60 Eu.
Ja w duchu - a kto ci kazał tam łazić - na zewnątrz jednak uśmiech trzy na cztery i odparłam , trudno , przecież Holandia jest droga...
Piotr się nic nie odzywał a ja znowu miałam dylemat - zajdziemy do domu , ja zacznę gotować a przecież Piotr świetnie gotuje - pewnie nastąpi nowa kompromitacja. A przecież ten wpis na jego blogu ,który zamieściłam na pewno będzie źle zrozumiany. Muszę się obudzić i natychmiast go usunąć...
Obudziłam się bardzo zmęczona....
Reniu, nie wiem dlaczego tak Cię we śnie stresowała Gimi - w realu jest fantastyczną osobą. Prędzej bałabym się Piotra - jeśli chodzi o gotowanie... :)))
OdpowiedzUsuńNo właśnie - sama nie wiem dlaczego akurat Gimi. Podczytuje jej teksty i wiem, że jest bardzo fajną osoba. Oni oboje mnie w tym śnie nieżle stresowali...Tym bardziej ,że Piotr to taki typ choleryka chyba...:))
OdpowiedzUsuńCiesz się, że mnie nie było w tym śnie:)))
OdpowiedzUsuńA właściwie to czemu Cię nie było w tym śnie?? Może czułabym się pewniej?
OdpowiedzUsuńNo wiesz, z Opolskim trudno konkurować:))) Ale wszystko jeszcze przed nami!
UsuńDobrze, że to był tylko sen. Twojej blogowej towarzyszki nie znam z sieci, ale o Piotrze mogę mówić tylko w samych superlatywach. Pozdrawiam całą 4(wliczając Maradag).
OdpowiedzUsuńIwonko - osobiście nie znam ani Piotra ani Gimi..Oni tylko w moim śnie występowali i jak sądze - bardzo niesprawiedliwie...ech
Usuńo Boże, co za sen, Gimi jest cichą, skromną, delikatną dziewczyną, prędzej się rozpłacze niż powie komuś coś niemiłego
OdpowiedzUsuńWłaśnie wiem - i co ja mam z tym fantem zrobić! Gimi nawet mnie nie czyta - ja ją czasem podczytuje, i nie wiem dlaczego właśnie ona..w tym śnie..
OdpowiedzUsuńNie trzeba było zadzwonić po mnie? ;-)
OdpowiedzUsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńA nie mogłaś Piotra zagonić do gotowania, zamiast martwić się, jak nakarmić towarzystwo?;):)))
Zdecydowanie mnie zabrakło w Twoim śnie. Wszystko i wszystkich poustawiałabym, jak należy...
Pozdrawiam serdecznie.
No właśnie alE. llu - zdecydowanej i bez kompleksów osoby mi w tym śnie brakowało zdecydowanie.
OdpowiedzUsuńPostanowiłam jednak nie pić czerwonego wina przed snem...
To ja spieszę donieść, że to nie mogłam być ja, a wnioskuję po tym, że do sklepów z ciuchami to musiałabyś mnie siłą zaciągać;-)
OdpowiedzUsuńJeśli patrzyłam z góry to tylko z powodu mojego wzrostu, ale na to akurat wpływu nie mam, tak mi zostało przydzielone;)
Nie wiedziałam, że mnie podczytujesz czasem, ja Twój blog dodaję już na stałe do linków;)
PS, ostatnio przeglądałam oferty biletów, również do Holandii;-)
Jakich biletów - samolotowych? Mozna trafić perełki...Ja do Ciebie wchodzę jak i do więksości moich ulubionych od Piotra i Leszka
OdpowiedzUsuńtak samolotowych, ale weekendów mi na razie zabrakło:( a ceny biletów czasami aż błagają, żeby człowiek je wziął
Usuńi wnioskuje , że być może w realu jesteś wysoka ,ja też nie zupełnie malutka ale jesteś młoda i chyba dlatego byłaś w tym śnie...
OdpowiedzUsuńAż taka bardzo wysoka to też nie jestem, zaledwie metr i trzy ćwierci, a i młoda taka bardzo też już nie, jak byłam nastolatką, to uważałam, że człowiek w moim (obecnym) wieku to straszy staruszek już jest...
UsuńHe,he - wiesz - pewnie jesteśmy tego samego wzrostu, ale mnie brzemię lat już ciągnie w dół..Chyba.. coś mi się zaczęlo wydawać ,że wszyscy są więksi ode mnie.
OdpowiedzUsuńAle to nic.. Jesłi się zdecydujesz na wizytę w Holandii - daj znać:))