Nie muszę mówić, że dość częstym gościem była w tym przybytku.Kochane pieniążki ,zawsze potrzebne i żywa gotóweczka również..To,że był ten bankomat w pomieszczeniu ,z kilkoma bankomatami innymi ,a oszklonymi drzwiami jednymi i drugimi jakoś wcale mna nie wstrząsło (czy wstrząsneło?),Normalka . Za to żebracy w przedpokoju tego banku a i owszem. Młode byczki ,widać ,że po przejściach no.. używanie wszelkich używek było widoczne na buziulkach.siedzieli zazwyczaj w przedsionku ,przy kaloryferze. Gdy widzieli następną osobę zmierzającą do banku ,któryś się zrywał i szarmancko otwierał drzwi. Zawsze z plastikowym pojemniczkiem w ręku .Gdy opuszczałaś przybytek procedura się powtarzała - szarmancko cię wypuszczali.
Pewnego razu musieli być niezwykle zmęczeni .Do klamki przymocowali pasek i otwierali drzwi ciągnąc za pasek z pozycji lekko półleżacej...Hmm.. obyczaj dla mnie z lekka egzotyczny...
Usłyszałam komentarz - nic ode mnie nie dostaną - oni tak samo mają harzvier jak ja. Na to druga osoba - ale jednak coś robią - otwierają ci drzwi:))
Niesamowite. Bezczelność i cynizm w silnym stężeniu na jednostkę powierzchni. A berlińska "policaj" nic na to?
OdpowiedzUsuńTYlko nie mów, proszę, że pośród tych przedsiębiorczych żebraków widoczni są Polacy...
Berlinska policaj nic na to.Nie widziałam ani jednego gostka w mundurze. Nie wiem czy to byli Polacy, nie mieli karteczki z nationalitet.Wcale bym się jednak nie zdziwiła...
OdpowiedzUsuńP.S. Arabowie to nie byli ...
OdpowiedzUsuńNo tak. Dobrze, że chociaż nie przeklinali po polsku.
UsuńNienawidzę.
OdpowiedzUsuńTak samo jak gości na parkingach, co to "przypilnują samochodu". No i musisz im coś odpalić, bo inaczej jak wrócisz nie będziesz mieć lusterka.
Nie rozumiem żebraków, ale też nie rozumiem grotołazów i alpinistów (przepraszam) i chyba nie mam ambicji aby wszystkich zrozumieć. Jedyne co drażni, że ktoś chce na mnie coś wymusić, ale ja po prostu nie daję, bo jednak mam wolną wolę-tak mi się zdaje.......
OdpowiedzUsuńJa czasem daje - muzykom np ,którz grają ładnir. W Gliwcach na rynku czasem skrzpaaczki, czasem inni ...
OdpowiedzUsuńALe ci w sparkasse byli hmmm jedyni..
Muzykom oczywiście, to nie żebracy.....
OdpowiedzUsuń