Problem kabelkowy rozwiązany!. Ponieważ ja jestem mało techniczna poczekałam na technika. Technik przyszedł i padł ze śmiechu. Przełożył dwa nowe kabelki z niewłaściwych dziurek do właściwych i sobie poszedł.
Telewizor zaczął grać ,za to mi wyszedł internet. Powalczyłam znowu - już samodzielnie z kabelkami, internet wrócił. W międzyczasie zrobił się zmrok i a mnie zgasło światło. No tak - chyba żle działam na elektrykę. Na całe szczęście - znalazłam jakimś dziwnym trafem wieczorową porą żarówki w zapasie i jedna pasowała! I świeci. Nareszcie - puk,puk - odpukać wszystko mi jako tako działa.!! Tzn. wszystko co jest jakoś związane z elektryką.
Bo reszta wiadomo raz lepiej, raz gorzej...
U mnie w holu na dole nowa dekoracja. Choinka znikła za to pojawił się Prinz. Karnawał !
. Alaaf.!. Prost!!
Postaram się - jak będzie apogeum jakoś opanować te zdjęcia i coś Wam sfotografować. Lubie te korowody na ulicy, Prinzów rzucających cukierki w tłum , masę piwa i wspólną zabawe. Taki karnawał odbywa się w Limburgu- niecała Holandia jest objęta tym szelństwem :)) .
Ludzie się przebierają, - różne kreacje są , latają od jednej knajpy do drugiej. Ulicami przejeżdząją w specjalnych wozach Prinzowie w zarąbistych kapeluszach z baaardzo długimi piórami.
Korowód lubię oglądać bo wozy są nieraz niemożliwe (tu istnieje cały przemysł budujący te pojazdy). Od smoków po rakiety międzygwiezdne. Orkiestry dęte wszelkiej maści przygrywają . No harmider ,wesoło ,barwnie, uszczypliwie
Wraca moja siostra do domu ( to był jej pierwszy rok pobytu w Holandii) i opowiada. Ale najpierw wprowadzenie - tutaj używa się na przywitanie i pożegnanie słowa - hoi - które wypowiada się raczej gardłowo i dla Polaków brzmi jednoznacznie jak pospolity wulgaryzm.. A znaczy tyle co cześć..To było w czasie trwania karnawału właśnie..
No więc wraca moja siostra do domu i opowiada - no wiesz - minęły mnie na rowerze dwa żółte kurczaki w melonikach na głowach, rzuciły po h..u i pojechały dalej...
Renia, to nie były kurczaki tylko kogut z trąbką.....albo co...W meloniku był kierowca samochodu osobowego, przystrojonego kokardkami (samochód) i w takich okularach (kierowca) na sprężynce... Zatrąbił (klakson), a ja zaliczyłam na moim rumaku lampę przyuliczną....
OdpowiedzUsuńALe ja jakoś pamiętam te kurczaki i hoi. Mnie tam wsio ryba co to jechało i czym trąbiło i patrzało - Twój komentarz był dla mnie hi,hi najśmieszniejszy..W czasie karnawału tutaj nie takie cuda jeżdzą ,trąbia itp...
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie kaczki...
OdpowiedzUsuńNo... jeszcze nie powiedziane..wszystko możliwe...kaczki z szablami hihi, na rowerze z toffu pod pachą a na bagażniku Maciarewicz w czapeczce Che..z konstytucja pod pachą i kurskim na ramieniu. A w koszyku Ziobro jako wielkie zero z pararagrafami w nieładzie
OdpowiedzUsuńA Ty już o Ostatkach? ;)
UsuńBo z powodu dekoracji na dole - siedzi prinz i juz .A teraz odbywają się posiedzenia ,są wybierani Prinze, są pisane teksty na ostatki itp itd.. Zabawa trwa...
Usuń