Dzisiaj podobno my Polacy odzyskaliśmy wolność. Na ten temat nie będę zabierać głosu ale może na temat wolności w ogóle?? Może inaczej - na temat koegzystencji .Tak będzie lepiej.
Dziś wyszło mi,że pracując w tym Moeder Maximina Centrum mam nagle znajomości na całym świecie.
W mojej grupie są panie z Maroko, z Somalii, z Konga, Jest Wietnamka,Bośnianka, jest przedstawicielka Sudanu i jest Dominkanka. Jest przemiła Kubanka i jest całkiem sympatyczna Niemka no i ja
W drugiej grupie są panie ze Sri Lanki, jest Tajlandka, jest druga Polka ,jest Hiszpanka, jest Afganka, Kurdystanka z Turcji i Turczynka. Jest również Irakijka..
Lektorkami są przeważnie Holenderki ale była też pani z Tajlandii jako lektorka a teraz dokooptowała do nas Bułgarka.Przewinęła się również Białorusinka (ta dostała pracę w szkole jako nauczycielka i nie ma czasu na frei villige werk)
Dziś wieczorem idę jeszcze na jeden kurs języka do p. Kasi - córki Polaka i Holenderki .
Tam uczęszcza też szeroki przegląd naszej planety Ziemi i to już jest mieszane towarzystwo - tzn, są też mężczyżni.
Jest chłopak z Angoli , jest dziewczę z Burundii, jest kilku Polaków ,jest Chorwatka i jest małżenstwo marokańskie .
Właściwie tak na dobrą sprawę nie muszę się ruszać nigdzie z Holandii żeby poznać obyczaje,zwyczaje i różne sposoby myślenia z całego świata.
Bo przecież nie uczymy się tylko słówek. Rozmawiamy - te rózne nacje poznają realia holenderskie, uczą sie co to parlament, rząd, król, jakie organizacje są w Holandii a my - Europejczycy poznajemy ich kulturę (ja szczególnie kuchnię) ich mentalność a że musimy mówić po nederlandzku no to czasem bywa ciekawie. Azjatki mają problem z wypowiedzeniem gardłowego "G" - Arabkom to idzie jak po maśle.
Ostatnio każda z nas miała przygotować opis jakiegoś rodzinnnego czy tam narodowego święta. Były Święta Bożego Narodzenia (ja), było wesele marokańskie, i wczoraj Aziza mnie zaskoczyłą opowiadając o święcie rodzinnym - obrzezaniu. Udokumentowała to jeszcze zdjęciami.Marokańskie wesele było bardzo ciekawe tym bardziej,że panna młoda akurat była Polką .Swietnie się prezentowała w narodowym stroju marokańskim.
Dla mnie jednak najciekawsze było opowiadanie o obrzezaniu..Detalicznie obfotografowane. Tak - jak chłopie już dojdzie do siebie po tej strasznej ingerencji chirurga odbywa się wtedy rodzinne przyjęcie , gdzie się bawi, je,i otrzymuje takie chłopie prezenty na przyszłośc....
Dominikanka opowiadała o świętach WIelkiej nocy na Doinikanie a Kongijki o pogrzebach..
Bywa - jak dla mnie bardzo ciekawie....
Na zdjęciu przedstawicielka Erytrei. No nie wiem co mam robić z tym telefonem ,żeby lepsze zdjęcia wyszły. To jest piękna młoda kobieta - opiekuje się dziećmi, które niektóre mamy przyprowadzają na lekcje...
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńMoże na początek wyczyścić "szybkę" w telefonie? :))) Tylko nie podrap, Reniu.
Pozdrawiam serdecznie.
Fajnie tam masz. Świat w miniaturze ;)
OdpowiedzUsuńI widzisz, szat tu nikt nie rozdziera, że każda z tych kobiet ma inną religie bo to nie o to chodzi. Fakt - to co się teraz dzieje z tą masą emigrantów jest przechlapane ale tak normalnie jak tych ludzi poznasz i nie wtrącasz się w ich obyczaje a uczysz sie od nich np robienia dobrego żarełka albo co mnie u Marokanek niezwykle fascynuje - wspaniałych makijaze na rękach ( musze sobie kiedyś taki dać zrobić - mówię CI fajnie ,wszystko zakrywa ,wszelkie ułomności i starcze przebarwienia a podkreśla urodę smukłych palców to narpawde. Poza tym baby są wszędzie takie same - i dobrze jest poznać wszelkie barwy świata.
OdpowiedzUsuńAle u nas już dzieci zaszczepia się rasizmem i ksenofobią. Ostatnio nauczyciel fizyki w Polsce dał dzieciom takie zadanie: „4 uchodźców z Syrii próbuje dopłynąć do Grecji na tratwie o wymiarach 1m/2m/20cm i 800 kg/m3. Oblicz ilu uchodźców trzeba zepchnąć z tratwy, aby dopłynąć do celu jeśli każdy waży 60 kg?”. Normalnie scyzoryk w kieszeni się otwiera. Twoje koleżanki z całego świata, gdyby w swoich szkołach na podobnych zadaniach były wychowane, nie wiem, czy w jednym garnku by te dania gotowały.
UsuńNo właśnie czytałam. Pomijając Syryjczyków i Greków to do jasnej anielci co to jest - anonimowi jadą na tratwe i ilu nalezy zpechnąc ,zeby jeden dopłynąl.Nie wymieniając - uchodżcy czy nie i tak zadanie ocieka humanitaryzmem.Jednym słowem nie i to co czytam dzisiaj na onecie i komentarze pod rożnymi artykulami - świat zwariował. To na pewno wina Tuska...
OdpowiedzUsuńDokładnie. Całkowity brak człowieczeństwa.
UsuńZ tym fizycznym zadaniem to prawdziwa prawda? Aż nie wierzę...
UsuńReniu, makijaże na rękach staja się modne wśród polskich nastolatek! Widziałam, podziwiałam i stąd wiem:))
kiedys tez tak mialam ;) teraz sie juz troche zmniejszyly te "swiatowe znajomosci" ;) :D ...
OdpowiedzUsuńMiło ,że wpadłaś. Właśnie byłam na Twoim blogu .Myśle,że będę częstym gościem..
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze tyle nienawiści potrafi zaszczepić grupa ludzi pałająca żądzą niszczenia i krwi. Ci z którymi rozmawiamy są normalni więc dlaczego tak się kurcze dzieje???
OdpowiedzUsuń