Oczywiście jak zwykle gdy się coś ciekawego dzieje ,muszę to oglądać /uczestniczyć sama bo wszyscy inni znajomi,przyjaciele itp mają inne radosne zajęcia albo są zwyczajnie nieobecni. Więc na parade wybrałam sie sama uzbrojona w smarfon i aparat fotograficzny. W polowie parady oczywiście smarfon powiedzial,że jest za gorąco i odmówił współpracy a w aparacie fotograficznym raczyła wysiąść bateria a tak się starałam uwiecznić wszystkie królowe i królów i co bardziej kolorowe zespoły.W zachwyt wpadłam jak zobaczyłam facetów w fartuszkach ,z rzęsistą broda i z młotem na ramieniu.Oczywiści na widok tych najbardziej malowniczych wysiadły mi oba aparaty. Do facetów jeszcze wrócę..Na razie jedyne zdjęcie jakie mi mniej więcej wyszło to ławeczka -mozaika
tył |
przód
Ławeczke robiły vrijvillige z artystycznymi zdolonościami.....
Potem zacząl sie pochód...
Poszczególne kluby prezentowały swoje kapele,swoje barwy,swoje stroje ,swoich królów i królowe i swoje osiągniecia...
Zaczęło sie prezentacją młodzieżówek. Tak prezentowała sie szkoła z Maasniel
Ja nie wiem jak to odbierzecie .Być może da wam to pojęcie z jakimi trudnościami językowymi ja się tu muszę zmagać..
Temu innemu widać tylko zad ale mi chodziło raczej o to narzędzie co wlecze za sobą...
Były markietanki |
I Król i królowa |
Byli rzecz jasna również chłopcy z Herkenbosch
Z piszczałkową orkiestrą w tyle za facetami z młotami. No właśnie faceci- z młotami i z sumiastymi brodami mnie zafascynowali. Usilnie próbowałam zrobić dobre mniej więcej zdjęcie. Co drużyna z facetami to cyk. Nie udało mi się - a najbardziej malowniczy byli chłopaki w sabotach czy tam w klompach ,którzy maszerowali i stukali w takt werbli tymi klompami.. Właśnie wtedy mi odmowiły wszelkie aparaty posłuszeństwa czego nie mogę odżałować...Przemaszerowała też brygada pań z maczugami. Serce mnie bolało, że nie mogłam tego już uwiecznić
A to kot - symbol Maasniel stosownie przystrojony na tę okoliczność.
Zdjęć mam jeszcze mnóstwo, muszę jednak nad nimi popracować...
Jeszcze przecież chcę wam pokazać z czego i do czego się strzela. A to przecież wymaga naładowania baterii . Wczorajszy dzień zaliczam do udanych chociaż nie wiem czemu po powrocie do domu masowałam nogi - przecież ja nie maszerowałam!!!
Ja mam tylko jedno pytanie: ile tam było stopni?
OdpowiedzUsuńGdzies koło 40-ści...Niektórzy mdleli..Lecz przed trybunami wszyscy zwarci i gotowi.Najbardziej mnie przestraszył nieduży starszy pan,który dżwigal ogromną sztandar klubu. Wyglądał jakby za chwilę miał zejść z tego padołu...A jeszcze oni te sztandary tak śmiesznie nosili - oparte o pachwinę ,tak,że wyglądało to jak przedłużenie hi,hi
OdpowiedzUsuńNo pięknie... A ja narzekam na 36.
UsuńNo i po co te młoty skoro mieli taaaaaakie przedłużenie... :))))))
OdpowiedzUsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńEeeeeeeeeeeetam, nie ma czego żałować. Na co Ci, Reniu, chłop z przedłużaczem i w dodatku słabowity. :)))
Pozdrawiam serdecznie.
Najbardziej zazdroszczę Holendrom, ze po pracy często cięzkiej potrafią bawić się wariacko jak dzieci, bez oporów, wstydu i zahamowań. Tu, u Ciebie tez to widać choćby po strojach!!!
OdpowiedzUsuńDzięki Tobie bez ruszania się z własnego domu, mogłam zobaczyć wspaniałą paradę i przekonać się, że bawić się potrafią także Holendrzy, których brałam za statecznych i raczej mało ludycznych.
OdpowiedzUsuńoo wyobraż sobie ,że są bardzo ludyczni. Kapele dęte, stroje narodowe ,kultywowanie tradycji i świetna zabawa przy tym = sama bys się zdziwiła .Uwielbiam ten ich humor i sposób na zabawę..
OdpowiedzUsuń