Klarka opisuje swoją prace w mleczarni w czasach PRL.
Każde z nas miało swoją drogę pracowniczą. Moja była dość kręta. Nie pracowałam co prawda w mleczarni i jest to dziedzina mi nie znana ale za to fachów wykonywanych miałam ilość imponującą. A zaczęło się tak ładnie i na miarę moich upodobań i zainteresowań. Pierwsza moja praca bardzo mi się podobała. Była to Biblioteka.
Kocham książki, zawsze dużo czytałam i to wszystko co mi w ręce wpadło - od kryminałów po Kafkę i Jasienicę. A tak - bo akurat wtedy na początku mojej pracy była akcja wycofywania z obiegu jego książek to ja w ramach wycofywania przebrnęłam ...a co.
Biblioteka była miejscem dla mnie uzupełniania różnych luk w wykształceniu no i praca lekka miła i przyjemna.
Oczywiście były afery a jakże .I ja byłam winna również a co a niby dlaczego nie .Faktycznie zaniedbałam moje obowiązki. Były w tej bibliotece książki dla młodzieży ,dzieci i dorosłych . Przyszedł chłopczyk chyba 10-letni z prośbą ,że on chce coś o Indianach. To go skierowałam na półkę gdzie były książki przygodowe i zajęłam się o wiele bardziej interesującą lekturą osobistą . Chłopczyk wybrał książkę ,ja nie patrząc co wybrał wbiłam pieczątkę gdzie trzeba i zajęłam się na powrót radosnymi zajęciami nie wchodzące w zakres moich obowiązków. Tuż przed zamknięciem biblioteki wpada rozindyczona matka z książką w ręku i z okrzykiem ,że ja nie dość ,że sama zdemoralizowana to jeszcze na dodatek jej dziecko demoralizuje.Ja patrze co ona ma w ręku a ona ma .....Życie seksualne dzikich.Chłopczyk chciał o dzikich to sobie wziął.
Faktycznie miałam sprawdzić co dziecko wypożycza ale do głowy mi też nie przyszło ,że tego rodzaju książka znajdzie się na półce w dziale - książki dla dzieci i młodzieży ...Tu akurat nie czułam się specjalnie winna. Inna sprawa,że mamusia nie musiała mnie obrażać nawet gdybym była bohaterką wielu skandalów obyczajowych. Ja tylko byłam za wcześnie w ciąży. Żaden skandal - nie ja pierwsza i nie ostatnia :))
Obrażać się nie pozwolę.Zrobiła się afera zakończona ustną naganą kierowniczki.....To było małe miasteczko na śląsku , ja byłam córką TEGO tatusia i w dodatku nie specjalnie grzeczną córeczką :))Więc spotkało mnie to co spotkało. Jak mówią - konsekwencje swoich poczynań trzeba ponosić.
Dziecko się urodziło,ja poszłam na bezpłatny urlop macierzyński ,potem się tak porobiło ,że to ja musiałam zarabiać na chlebek a pensja biblioteczna niestety nie pozwoliła wyżywić rodzinę. Zaczął się nowy rozdział w moim życiu..
Bibliotekę wspominam bardzo miło. Mówiłam sobie wtedy,że jak będę na emeryturze to chętnie zatrudnię się w bibliotece. Jeszcze wtedy do głowy mi nie przyszło,że z kraju będę wyjeżdżać za jakieś zagramanice.
Miałam silną potrzebę zarabiać więcej troszkę ,na jedną zmianę , i może to być praca fizyczna dla kobiet. I zaczęły się nowe doświadczenia ale o tym w następnym odcinku.
To co, zaczynamy chwalić się pierwszą pracą? Ja zajmowałam się kupowaniem świń! Kto mnie przelicytuje?
OdpowiedzUsuńno nie- wejście miałaś dobre:)) Ja zaczynałam z "wysoka" ale za to ciąg dalszy..
OdpowiedzUsuńJa też pracowałam w bibliotece. Zaraz po tym, jak porzuciłam polonistykę i przepracowałam tydzień w urzędzie skarbowym, dzielnie opierając się korupcji w postaci czekoladek. Niestety to była biblioteka w Instytucie Matematyki na Uniwerku łódzkim, więc czytać nie bardzo było co. W pamięci pozostał mi jeden tytuł: Aproksymacja stochastyczna toru lotu pocisku manewrującego.
OdpowiedzUsuńPo tym rocznym doświadczeniu zdecydowałam, że może jednak zdam na socjologię...