Moja lista blogów

środa, listopada 20, 2013

Sinterklaas i Zwaarte Piet

       My mamy Mikołaja ,który z Laponii do nas przybywa z reniferami itp.
Holendrzy mają swojego  Sinterklaas. To też Mikołaj. Tyle, że tutaj to on przybywa statkiem parowym wraz ze swym pomocnikiem  Czarnym Piotrusiem  z Hiszpanii. Bawi w Holandii gdzieś około dwóch tygodni - przybywa on gdzieś po św. Marcinie  i krąży po Holandii do piątego grudnia. Szóstego Sinterklaas ma urodziny - rozdaje podarki właściwe i odpływa do Hiszpanii.
  Prze te dwa tygodnie dzieci ustawiają buciki przy kominku. Jak są grzeczne to dostają smakołyki.A to czekoladowe literki ,a to jakies owoce,a to inne snupjes. Czyli łakocie.
  Dopiero szostego znajdują ten własciwy prezent od Mikołaja.
Dzieci też dokarmiają konia zawsze białego ,na którym to Sinterklaas schodzi na ląd. Tzn.do bucików dają konikowi marchewkę albo sianko a obok  stawiaja miseczkę z wodą. Rodzice oczywiście w nocy robią z tym pożywieniem porządek ,tak żeby dziecko wiedziało ze konik pojadł i nie zabraknie mu sił na pożniejsze odwiedziny.
Jest też obyczaj rodzinny być może nie we wszystkich rodzinach kultywowany ale jest. Zbiera się cała rodzina  piątego ,siadają w kręgu na podłodze, i kopia sobie piłke - do którego pilka dotrze to kopiący ma mu dać prezent mikołajkowy - najlepiej własnoręcznie wykonany.
  Tu rodziny są duże - bywa, że  oprócz rodziców są wszystkie dzieci wraz z żonami i mężami tudzież ich dzieci ,może być i 40 osób...Więc nie dziwota ,że sobie losują.Potem po dzieleniu prezentów następuje wielkie żarcie tych ichnich balletje przeze mnie zwane glutami,frytek i sałatek rożnych tudzież  innych przekąsek ..Jest i piwko  i winko dla pań....
  Te rodzinne spędy na Sinterklaas bardzo mi się podobają - jakieś więzi rodzina ma mocne jeśłi urządza  sobie takie  przyjemności.
Zadałam sobie trud i poczytałam skad wzięła sie ta tradycja , dlaczego akurat Mikołaj przyjeżdza z Hiszpanii i skąd się wziął Czarny Piotruś.
Doczytałam się , że tradycja ta trwa od szesnastego wieku. Początkowo kościół katolicki zwalczał ją podobno ale sie nie dało - dzieci czekały na swoje prezenty. W XVI wieku  Holandia była pod panowaniem
Hiszpanii i to z Hiszpanii przybywały różne aromatyczne przyprawy ,pomarańcze i inne smakołyki,kóre dzieci dostawały no to logiczne,że Sinterklaas  mógł tylko z Hiszpanii przypłynąć i to statkiem parowym ....
Mnie się bardzo podoba to kultywowanie tradycji..
A Zwaarte Piet zapytacie. No cóż - okazuje się , że Sinterklaas kupił w Mauretanii niewolnika czarnego rzecz jasna.  I dał mu wolność. Piotruś tak się ucieszył ,że z włąsnej i nieprzymuszonej woli pracuje dla Mikołaja. Robiąc przy tym różne psikusy...
Na użytek dzieci jest opowiadanie,ze Piotruś przez komin wchodzi do domu i dlatego jest czarny - od sadzy.
W tym roku była ogormna dyskusja ,że Zwaarte Piet to przejaw rasizmu. Jaki rasizm ja się pytam....Obie wersje są jak najbardziej do przyjęcia przecież. Tym bardziej, ze np. na Antylach Holenderskich bywa ,ze Sinterklaas jest czarny a Piotruś bialy hi,hi...
A w niedzielę był Sinterklaas w Roermond....Niestety  - o mnie zapomniał...No ale ja mu żadnego buta nie wystawiałam i dzieckiem już też jakoś przestałam być jakiś czas temu :)) i nie mam kominka!

14 komentarzy:

  1. Śliczna tradycja! Szczególnie podoba mi się dokarmianie konika... Holendrzy nie maja swojego człowieka ca zbiera "suchy chleb dla konia":)))
    A Czarny Piotruś jest po prostu wolontariuszem u Sinterklaasa i jest po prostu brudny od sadzy. Gdzie tu rasizm?
    Reniu, masz jeszcze szanse na prezent - do 6 grudnia daleko:))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha,ha - o prezentach moge zapomniec. Nie za bardzo grzeczna dziewczynka ostatnio bywalam... Nie slyszalam nic o czlowieku od suchego chleba dla konia - jakbym pewnie opowiedziala to i tak nie wiadomo czy by zrozumieli ... Dzisiaj slyszalam,ze organizatorzy Sinterklaasa maja jakas kontrole - pewnie przkrety byly jakies hi,hi ciekawe kto kogo przekrecil...

    OdpowiedzUsuń
  3. Suchy chleb dla konia to zdanie powtarzane jako kultowe z serialu pt "Wojna domowa". Film pochodzi z lat 60-tych powinnaś to znać!
    W każdym odcinku zjawiał się starszy pan zbierający od lokatorów bloku "suchy chleb dla konia" - aktor nazywał się chyba Jarema Stępowski i ta jego rola /bardzo epizodyczna/ została uznana za kultową dla czasów PRL.

    OdpowiedzUsuń
  4. Holandia tak blisko Polski a tyle nowych rzeczy o ich tradycji się dowiedziałam. Nawet nie wiedziałam o Piotrusiu, że jes,t chociaż kilka lat "przyjaźniłam" się z dwoma rodzinami holenderskimi. Ale właśnie taka to była "przyjaźń"!

    OdpowiedzUsuń
  5. Bet - ja o czlowieku od suchego chleba dla konia slyszalam,widzialam i dowcip roumiem - Holendrzy na pewno nie.
    Jpasiu - przez kilkanascie lat usilowalam sie dowiedziec o co chodzi z tym Sinterklaas i Zwarte Piet. Nikt z Holendrow nie umial mi tego wyjasnic ..dopiero wujek google mnie oswiecil. Jeszcze musze wyjasnic czemu dzieci z lampionami chodza pod koniec pazdziernika jakies czarownice palic...tez jakas tradycja bardzo kultywowana...tylko skad sie wziela i o co chodzi dalej nie wiem. Znowu musze do wujka..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest może holenderskie "Halloween"? Data się zgadza, no i obecność czarownic też.

      Usuń
    2. Bet - byc moze - bo jesli chodzi o Mikolaja w ąmeryce to go Holendrzy wprowadzili przeciez tyle,ze mocno przez lata stracil ten amerykanski odszedl od holenderskiego. A przeciez Holandia znana byla z tego,ze czarownic tu bylo a bylo i trzeba je bylo palic...Swoja droga fajnie to wyglada jak berbecie robia lampiony i z mama ,tata wieczorme przmierzaja okolice - gdzies jest wielkie ognisko robione ..Kiedys tylko obserwowalam z okna - na wsi lepiej widac :)) czy pieka kielbaski na tym ognisku to nie wiem - my pewnie natychmiast bysmy sie za to zabrali (my - polacy)

      Usuń
    3. My byśmy się zabrali za picie piwa, bo Polak nie potrafi siedzieć przy ognisku "o suchym pysku":)))
      Bardzo ładna ta tradycja z lampionami. W Holandii dużo czarownic? Och, dlaczego mnie tam nie ma? Uwielbiam czarownice.

      Usuń
    4. A te lampiony to nie są ognie św.Marcina? Ognie św. Marcina były znane w Holandii, Niemczech i w Alpach. U nas w Polsce - śladem tych tradycji - też odbywają się procesje dzieci z lampionami w niektórych miastach, np. w Poznaniu i Bydgoszczy. W Poznaniu jest korowód, który prowadzi "św. Marcin" w rzymskim stroju, na białym koniu. Zwyczaj ten w niektórych krajach przybrał formę włóczenia się nocą po drogach z zapalonymi lampionami.
      Może poszukaj w googlach, wpisując jakieś słowa o św.Marcinie w tradycji ludowej w Europie.

      Usuń
    5. A zerknijcie tu Dziewuszki. Coś chyba "miałam nosa" kojarząc lampiony ze św.Marcinem:
      http://mojaholandia.nl/artykul/prawie-jak-kolednicy-sint-maarten-w-holandii

      Usuń
    6. Sobie poogladalam. .To co ja widzialam obylo sie bez lazenia po domach ,bylo pod kontrola rodzicow i bardziej sympatycznie jakos. No ale to bylo na wsi .w Limburgu wlasnie. Za to alEllu - dzieki ci za strone bo dla mnie okazuje sie byc bardzo interesujaca.I znalazlam tam mnostwo artykulow mnie intersujacych...

      Usuń
    7. Zgłębiłam tę stronkę. Ciekawa! Jest piękny /ale zatrważający!/ artykuł o języku polskim w rodzinach polsko-holenderskich.

      Usuń
  6. alEllu - bardzo duzo zalezy od rodziny.I jej swiadomosci. A w malzenstwach mieszanych wystepuja problemy juz nie tylko jakim jezykiem dziecko ma sie poslugiwac. Bywa ,ze jest zakaz mowienia po polsku...Nie wszyscy to ludzie wyksztalceni itp. Poza tym dziecko ma przede wszystkim myslec po holendersku. Z autopsji znam dziecko ,ktorego mama byla Niemka a tatus Portugalczyk. Czteroletnie dziecko siedzialo miedzy rodzicami i do taty po portugalsku a do mamy po niemiecku. A pozniej poszedl do niemieckiej szkoly w Lizbonie. DCwa jezyki ma opanowane od malenkosci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A kto wydaje zakaz? Kto ma prawo zabronić mówić dziecku w języku ojca czy matki? Pewnie, że w przedszkolu czy szkole - to tak.

      Usuń