Jak widać nareszcie zrobiłam sobie samodzielnie polskie literki. SAMODZIELNIE. Podkreślam celowo.
Ja naprawde technicznie jestem mało uzdolniona. A dzisiaj jakieś natchnienie miałam.
Nie mam na dzis specjalnych przemyśleń za to jestem dumna i blada z mojego hi,hi rozwoju technicznego.
Tak poza tym - byłam na znajomym tarasie dachowym.
Cudny ten taras! Warzywa imponujące. Gratulacje z powodu osiągnięć technicznych. Zdolna jesteś, głasiu, głasiu...
OdpowiedzUsuńTak mi sie nasunęło przy okazji warzywnika. Holendrzy jaki by mały placyk nie mieli to najpierw zabetonują, obłoża kafelkami, łupkami czy cholera jeszcze wie czym a nastepnie wydają duże pieniądze na jakies donice, pojemniki, skrzynki i sadzą nawet szczypiorek, zioła....itp.
OdpowiedzUsuńTo po jaka cholerę przykrywacie ziemię ???.
Nawet własnej córki nie namówiłem oby zostawiła przynajmniej kawałek ziemi odkrytej - NIE. Teraz ma skrzynkę w której posadziła rózne kwiatki, ziółka, szczypiorek............... oni wszyscy tak mają !!!
Pozdrawiam
I tu masz wieeeelką racje. Co ja się nawalczyłam w Herkenbosch żeby ogródek został sie zielony,żeby byla trawa i roślinki rosnące w ziemi. Nie przewalczyłam. Nie dość ,ze został wykopany wielki staw to obok wszystko zabetonowane.Tuje wyrzucone, postawiony płot. Czym bardziej wszystko było po holendersku tym mniej lubiłam ten ogródek pomimo,że chodziły wycieczki podziwiać ,że tak pięknie...
OdpowiedzUsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńPięknie rozwija się Twoja, Reno, fotograficzna przygoda z nowym nabytkiem. Brawo!
W betonowych "rabatach" nie gustuję też. Po kij najpierw betonować, a potem doniczki stawiać? No, ale na dachu to co innego. A co na to przepisy? W razie wiatru - latające doniczki są niebezpieczne.
Pozdrawiam serdecznie.
Z moich doświadczeń wynika, że Holendrzy uwielbiają doniczki. Nawet na kempingach, mieszkają w przyczepach kempingowych i mają doniczki z kwiatkami na swoim kawałeczku kempingowego placu.
OdpowiedzUsuńTo jest ich cecha narodowa.
Mówi się o Holandii "wiatraki i kwiaty", ale o wielbieniu doniczek nie słyszałam. Wyobrażałam sobie łany kwiatów w plenerze i rabaty w miastach.
UsuńWszystko jest - i rabaty w miastach i pola kwiatowe i wiatraki, ale doniczek w diably rowniez. Kwiateczki wiszace,wspinajace, i tak dalej. Jesli chodzi o taras na dachu - doniczki sa na tyle w zacisznym miejscu ,ze musialoby jakies tornado przejsc,zeby je zrzucić. A warzywniczek malutki i tez w takim miejscu zacisznym koło komina.Na razie jest bezpiecznie.Własciciele nie powieksaja tego ze wzgledu właśnie na bezpieczeństwo jak rownież kontrole - sprawdzali u nich czy przypadkiem hehe maryski nie maja....
OdpowiedzUsuńZaimponowałaś mi tymi polskimi literami! Kłaniam się nisko!
OdpowiedzUsuńOgród dachowy wzbudził we mnie zazdrość, bo tak tam czysto, ład i bez chwastów, czego zupełnie nie ma w moim ogródku naziemnym. Same chwasty i gdzieniegdzie fasolka szparagowa. Ale powiedz, dlaczego sprawdzają na okoliczność nielegalnej plantacji, skoro u nich wolno palić i mieć??!!Pozdrawiam, cieszę się, że robisz zdjęcia bo bardzo przybliżyłaś mi swoje miejsce !
Z tym paleniem i posiadaniem żdziebko sie pokomplikowało . Państwo sobie nie rzyczy konkurencji. Chodzą różne wiadomości na temat ile roślinek można posiadac a ile nie...Nie holendrzy nie mogą nabywać w koffe schopach. I takie tam.
OdpowiedzUsuńOsobiście nie jestem zainteresowana. Ten taras jest w bloku 55+ i jak to ze starymi ludżmi -wszelkie zmiany i nowości sa natychmiast rejestrowane. Jak zakladali tarasik to byli pilnie obserwowani - na widok worków zemi zaraz sie obseratorom pokojażyło hi,hi....Mlodość bujna i szumna się przypomniała...hi hi
No i było "uprzejmie donosze", administracja była ,obejrzała i poszła..
OdpowiedzUsuńten ogródek na dachu jakoś tak Maradag'ą mi zalatuje, bo Ona też dachowe ogrodnictwo uprawia.
OdpowiedzUsuń