Tym razem zdjęć nie będzie.
Wyleciałam z Batumi. Wracam do domu i do codziennych problemików mniejszych lub większych.
Jeszcze ostatnie spojrzenie przez okienko .
Wpadłam w zachwyt. Samolot leciał dość nisko ale nad chmurami. Chmury układały się w różne obrazki, góry lodowe aniołki,ciasteczka i co tam komu wyobraźnia podsuwała a pod chmurami - morze. Czarne ,grafitowe ,gdzie nie gdzie biała grzywa fali.
Ogarnęła mnie błogość. Chciało mi się tak lecieć bez końca. Tak wstrząsającego przeżycia nie miałam już dawno. Zachwyt błogość .. i chwilo trwaj.
Musiałam to zapisać . Żeby sobie utrwalić ten piękny obraz i to uczucie, które mną wtedy zawładnęło.
W zasadzie - to uczucie jakie wtedy doznałam przerasta moje możliwości opisania jak i żadne zdjęcie nie odda stanu ducha w jakim byłam wyglądając przez malutkie okienko samolotu...
Choćby tylko dlatego ,że to było takie piękne i nie z tego świata uczucie warto mi było się udać w tamte strony
Chyba wiem, co masz na mysli, czasem jak widze cos niezwyklego, to az odetchnac sie boje, i zostaje potem w glowie takie uczucie blogosci :)
OdpowiedzUsuńDla takich chwil warto zyc :)
ja bardzo nieporadnie opisałam to uczucie.. ale skoro zrozumiałaś na czym to polega to witam w klubie...
OdpowiedzUsuńPodwójne uniesienie, fizyczne i duchowe.
OdpowiedzUsuń