Do remontu mojego malutkiego pokoiku zawołałam sobie aż dwóch panów. Składali mi nowe biurko, kładli klik - klaki, zrobili fontannę w podłodze i kosztowało mnie to sporo pieniążków. No bo to obiadek panom,skrzynka piwa itp itd plus wypłata..Już nie wspomnę o nerwach..
I co ja robię ,żeby odreagować? Ano proszę państwa ja maluję w Moeder Centrum . Tak - odnawiamy pomieszczenia przed rozpoczęciem roku szkolnego. W czynie społecznym.
No powiedzcie ,czy ja jestem normalna?
A oto dowód - ja jako malarz nieszczęśliwy |
Jak najbardziej normalna. Powiem więcej, świetna dziewczyna i zuch jakich mało!
OdpowiedzUsuńZ tą świetnością to bym nie przesadzała.ALe ćwiczę . teraz sobie sama wymaluje wszystkie drzwi bo nabyłam praktyke hi,hi
OdpowiedzUsuńJesteś z gatunku kobiet, które "żadnej pracy się nie boją" i mają chęć coś robić. Bardzo popieram taką postawę. Śpiewaj przy tym:"Jestem malarzem nieszczęśliwym..." Pamiętasz to?
UsuńAleż dlaczego nie?!
OdpowiedzUsuńMiłe dziewczyny jesteście.
OdpowiedzUsuńMam wiadomość z ostatniej chwili.Jutro osobiście poznam pewną blogowiczkę,która mnie nawiedzi ze swoją pierwszą książką.Jednak umrę w biegu..
I Ty cały ten murek tym małym pędzelkiem, czy to tylko taka poza?..... :-)
OdpowiedzUsuńPół tego marku. Pędzlem powierzchnię, która się dałaa reszta,czyli głębokie ceglane wźery właśnie pędzelkiem.,
OdpowiedzUsuń