Moja lista blogów

czwartek, lipca 07, 2016

Koniec sezonu

Czy ja już pisałam o szparagach? Nie? Być może wspominałam. Co najwyżej się powtórzę bo szparagi w moim życiu miały swoją rolę.

 Szparag proszę państwa jest warzywkiem sezonowym. Paniom kojarzy się jednoznacznie . Panom chyba też .Panowie ,szczególnie holenderscy uważają ,że szparag jest afrodyzjakiem .Niech im będzie. Marzenia dobra rzecz:))

Moje holenderskie szczęście postanowiło zająć się szparagami. Cała jego rodzina (a miał ją bardzo liczną) zajmowała się sezonowo szparagami , ulubiona siostra miała tego kilka ha...Leo uważał ,że wie wszystko o szparagach . Trochę tej jego wiedzy łyknęłam niechcący ..
Sezon na szparagi zaczyna się najpóźniej w kwietniu i kończy się 24 czerwca. Już w marcu obkłada się skarpy folią z rękawami obciążonymi piaskiem. Od tamtego czasu ,gdy ja osobiście miałam ze szparagami do czynienia technologię się pewnie bardzo posunęły do przodu .Idzie najpierw biała folia, potem czarna czy jakoś tak...
Sadzonka owocuję pięć lat – jest to najlepsze finansowo pięć lat dla szparaga.. Trzeci i czwarty rok jest najlepszy podobno..

Widziałam pola z podgrzewaniem!! Taż to musiał być niezła cena!!! Co roku ludzie – konsumenci płaczą ,że w tym roku drogo! I kupują! I jedzą ..Ze szparagami w sezonie jest prawie wszystko – nawet szynka gotowana w wodzie po szparagach....
 Co do jedzenia i sposobów przyrządzania szparagów – to jak u nas np. z czerwonym barszczykiem – co kucharz /rka to jakiś nowy przepis i sposób na jego gotowanie i spożycie. W tym roku do tej pory nie spożyłam ani jednego i niech tak zostanie – nie jest to moje ulubione warzywo.
Nie – skłamałabym – osobiście gotowałam zupę szparagową w Moeder Centrum. Ale to co innego...

 Jeden sezon miałam szczególnie rozrywkowy. Niegdyś..
Leo wpadł na pomysł, że najlepiej będzie jak przyjadą na sezon Polacy ,będą u nas i u wspólnika mieszkać, pracować na polu a ja tylko będę zarządzać domem i im gotować – tym mieszkającym u mnie....
 Przewalczył to ze mną bo absolutnie nie chciałam się na to zgodzić..Czułam ,że dobrze na tym nie wyjdę... Dobrze czułam .Przecież znam Polaków.
 Zaczęło się. Werbunek – znajomy króliczka itp. W rekrutacji brała udział również Kurew.... Przyjechali...
Gwiazda przyjechała ostatnia.
 U mnie zamieszkał tatuś z synem, którzy to zwerbowali Gwiazdę. Tatuś miał w związku z Gwiazdą jakieś swoje ukryte plany ale nie wziął pod uwagę planów Gwiazdy.
 Gwiazda była ładna – nie da się ukryć i mój Leo robił maślane oczy na jej widok. Udawałam ,że nie widzę .Do czasu .To była bardzo młoda dziewczyna,która miała czym oddychać i piękne blond włosy...
 Gwiazda była bardzo dobra w sortowaniu .Podobno....Ja wiem jak to wyglądało . Heinz i Leo jak Gwiazda sortowała to nagle obaj mieli interesy na sortowni a nie na polu np. . Nie tam gdzie pańskie oko konia tuczy. Oni mieli interesy w sortowni. Skaleczonym paluszkiem się przejmowali jakby przynajmniej nogę złamała ,Gwiazda miała zabronione podawać (cholera ja nie miałam takiego zakazu).Podawanie opitych szparagów jest faktycznie ciężką fizycznie pracą – przeważnie robili to mężczyźni – no chyba ,że przyszedł na sortownię wół roboczy o imieniu Renia. Wtedy rzadko tam zaglądałam bo jeździłam do pracy (rowerem,kochani ,rowerem do Wassenberga,gdzie po sprzedaży wypasionej willi mieszkała Kerstin - najmłodsza latorośl moich byłych chlebodawców.) .I wtedy jeszcze zaczęła się moja kariera lodowa .Często po południu jechałam kręcić lody:))

 Mój rozkład jazdy dzienny wyglądał mniej więcej tak: pobudka o piątej ,wykładanie na stół wszystkiego dla Lea i pracowników do śniadania. Sama o kawie na rowerek i 13 km do Wassenberga na cztery godziny. Przyjazd do domu, nastawienie pralki ,wymyślenie co na obiad. Telefon z lodziarni – na piątą proszę ..Do dziewiątej wieczorem w lodziarni .Do domu a w domu Gwiazda .Z pytaniem –
- ty tę bluzeczkę prałaś w pralce?
 - tak – odpowiadam
-ja ją zawsze piorę ręcznie!
O  pipipi .. to czegoś to wrzuciła do  brudów ,,trzeba sobie było wyprać.
 Bluzeczka była zreszta majtkoworóżowa w króliczki.... Zapytacie czemu to ja prałam. Wyszłam z założenia, że jeśli chće tę pralke mieć jakiś czas to jednak ja będę się zajmować praniem osobiście.Dla zdrowia mojej pralki i mojego. Było zaordynowane gdzie ciuchy robocze(piach,piach wszechobecny ,który każdą pralkę może zajechać)
Gwiazda coraz bardziej szła mi na nerwy. Wnosiła ferment i co tu dużo mówić – ślepa taka to ja nie byłam. Tym bardziej ,że podsłuchałam zupełnie niechcący jak się chwaliła ,że jakby ona chciała to ja jak stoję do Polski będę wysłana...
 Postanowiłam zadziałać. Chciałam pogadać z Heinzem . Heinz mi powiedział ,że ja mu nie będę mieszać w personelu. Ooo , to już mnie z lekka wściekło.. Była niedziela do południa. Wszyscy w polu..Wyjątkowo byłam sama w domu. I miałam telefon. Wykombinowałam. Gwiazda miała męża w Polsce. No to sobie pogadam z mężem - pomyślałam. Trafiłam na mamę. Powiedziałam co miałam do powiedzenia. Mają sobie Gwiazdę zabrać do domu.
 Za trzy godziny po telefonie dzwoni Heinz ,żebym przyjechała na farmę. Pilna sprawa. Pojechałam, a tam zebranie. Zakwiczałam w duchu ze śmiechu Leo, Heinz z poważnymi minami ,żebym tłumaczyła co Gwiazda ma do powiedzenia na temat mojego telefonu do jej mamy. Zapytałam się tylko czy oni obydwaj mają po kolei a Gwiazda:
 - Tak ,bo tobie się nie podoba ,bo ja jestem łaaaadna.
 I ja to miałam tłumaczyć. Skonałam ze śmiechu … Panom powiedziałam tylko ,że albo Gwiazda albo ja...I mają mi doopy nie zawracać.
Wieczorem przyszedł Leo.
 - Wiesz, no wiadomo , chłopy tak mają ,że czasem głupieją Związać się z nią nie chce – bo jeszcze dziecko urodzi. Oż pipipipi....W duchu sobie powiedziałam.
Gwiazda przeniosła się do Heinza.. Dopięłam swego . Wyjechała przed końcem sezonu. Nie przyznam się ,że maczałam w tym swoje paluszki...
 Więcej Gwiazdy na oczy nie widziałam. .
Jak mówią jaskółki itd. Rozpadła się ta współpraca nie bez mojego w tym udziału .No i jeszcze paru innych osób. Miałam spokój, Leo był grzeczny jakiś czas.
Tamten sezon jednak mi uzmysłowił ,że wiem dlaczego nie specjalnie przepadam za szparagami....

19 komentarzy:

  1. O, Kurew wróciła! No proszę, jak się familiarnie zrobiło!
    To ze szparagami trochę jak z oliwkami - we Włoszech całe rodziny uprawiające oliwki biorą w listopadzie urlopy i zbierają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie jak nasze dawniejsze żniwa lub wykopki:))

      Usuń
  2. WIem, że to się fatalnie czyta. Własnie kobinuje jakby to właściwie poukładać pozmieniac itp .Tetryk mi potrzebny ala...
    To były dawne czasy i Kurew wtedy miała jeszcze imię i nazwisko tam któres z kolei..

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest temat na powieść obyczajową pt"Z życia emigranta" :)))
    Szparagi są bez smaku i nigdy nie rozumiałam dlaczego tak się nimi świat zachwyca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo nie jadłaś dobrze przygotowanych :) Słowo!

      Usuń
    2. Bo nie jadłaś dobrze przygotowanych :) Słowo!

      Usuń
    3. Wierzę na słowo i pozostaję w nieznajomości prawdziwego smaku szparagów. Może kiedyś się przekonam.

      Usuń
  4. Jak to nie wiesz czemu - jak nie ma popytu ,to go trzeba zrobić. Dla szparagarzy to jest 4 miesiące cięzkiej pracy .W roku. A potem rozliczenia...:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Wydawało mi się, że czytałam notki uważnie, ale tę Kurew chyba nr 1, to jakoś przeoczyłam. Jak ona się znalazła w Twoim życiu? za sprawą Leo i szparagów czy nieco inaczej? Ja wiem tylko, że coś takiego jak szparagi istnieje ale nigdy w sklepie się na to nie nadziałam, a tym bardziej nie jadłam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pisałam kiedyś o Kurew - może jednak pominęłaś...
    Nic nie straciłaś jeśli chodzi o szparagi. Już koniec sezonu - jakbyś jednak gdzieś dorwała jakieś świerze jeszczze daj znać - dam instrukcję na zupę szparagową albo szparagi z wody.Wiem,że w Polsce już śzparagi sprzedają...

    OdpowiedzUsuń
  7. Renia, ty uważaj na słowa, kochana.....: "...kariera w lodach".... i.t.p. :-))

    OdpowiedzUsuń
  8. Lepiej sobie przeczytaj wersję poprawioną i ....nie czepiaj się szczegułow skarbeczku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się nie czepiam słów, tylko .... słówek.... bo mam skojarzenia....z lodami... Naprawdę pracowałaś w lodach? (hi, hi, hi)

      Usuń
    2. No bo ja dziś widziałam piętrowe Żółwie i pylące sie motyle.....i to tyle.... :-)

      Usuń
    3. ja wiem,że dzisiaj Ci sie wszystko kojarzy hue,hue

      Usuń
  9. Poprawiłam -Tetryk jest święty !!.Ludzie - jak fajnie jest czasem zroić coś dobrze..

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak to mówią ufaj ale sprawdzaj.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Wybacz Antoni - mężczyznom nigdy i nigdzie nie ufa się. Sprawdzać trzeba zawsze.No powiedzmy z tym zaufaniem - można mieć baaardzo ograniczone :))

    OdpowiedzUsuń