Moja lista blogów

czwartek, marca 31, 2016

Holenderska rzeczywistość i kratz raupe

             I się zaczęło. Wczoraj opróżniłam  skrzynkę pocztową. Znalazłam w niej informację, że dzisiaj właśnie będą sprawdzać klimaanlage i wymieniać filtry. Nie poszłam na gotowanie - oficjalnie jestem jeszcze w Berlinie i pilnowałam specjalistę od filtrów. Całe to ustrojstwo mieści się za moim słynnym kaloryferem ,który po naprawie już się nie rozkłada. Pan sie z lekka zdziwił, że kaloryfer stoi fest,nie ma już podejrzanych sprężynek.Podyskutował z szefem.
Poszedł po sprzęt odkręcający.Śrubki. Okazało się, że na trzy śruby odkręca się jedna - dwie są zepsute. Ja od naprawy żadnych śrubek nie ruszałam czyli poprzedni fachowiec zamontował dwie paskudne śruby.
     Zaczęlam się w duchu lekko gorączkować. Zagotowałam się jednak jak się okazalo, że  panowie od klimaanlagi i kaloryfera tudzież śrub najpierw do mnie zadzwonią,żeby ustalić termin  następnej wizyty .Wtedy przyjdą na ten termin ustalony z dobrymi śrubami,  i będą mogli zmienić filtry, bo już kaloryfer będzie się mógł rozłożyc...ciekawe czy po wymianie śrub będą ustalać termin wymiany filtrów.. tak sobie tylko teoretycznie zadaje takie pytanko. 
    Jeśli chodzi o fachowców to widać niewiele się różnią realia holenderskie od polskich. No może tylko tyle,że w Holandii nie ma miejsca na radosną twórczość własną i kreatywność podlanego fachowca. Tu nikt nie robi prowizorki na długie lata. Tu na wszystko są przepisy ,sprzęt elektroniczny i liczni fachowcy ,którzy muszą się konsultować....
    Technika zaczyna mnie lekko wkurzać bo ja jestem jak wiadomo inteligentna technicznie i elektronicznie inaczej. i tak jakoś róbi mi sie nijako jak zaczynam stawać przed jakimś problemem ,gdzie zwykły młotek nie pomoże....


I tak sobie myślę ,że ten kot berliński na kratz raupe ma się dobrze. Córka mi mówiła, że jak nabyła tę drapaczke dla kotów to ten co właśnie leży sobie na niej objąl ją w posiadanie i to jest wyłącznie jego. Ten drugi się nawet nie zbliża do tego kratz raupe. Jesu jak mi się tan nazwa podoba...:)) Zupełnie  tak samo jak flekken zwerge. Po polsku to nie brzmi...

11 komentarzy:

  1. Hi,hi,hi...Ja uwielbiam tłumaczyć dosłownie niemieckie wyrażenia i pojedyncze słowa. Co powiesz na frauen fleish? Zwłaszcza w kontekście romantycznego gaworzenia w intymnych sytuacjach? Albo rodzaj męski tam gdzie po naszemu jest żeński. Na przykład nasza "rzeka" to niemiecki "rzek". Ubaw jak nie wiem co:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyzwyczaiłam sie do tego tylko nie wiem co to jest rzek ale wiem co to jest rivier czyli rzeka i to jest z niewiadomych powodów rodzaj męski...,albo floes też rzeka i też rodzaju męskiego.Widac te germańskie języki tak mają.Frauen fleish??Nie byłam w żadnej intymnej sytuacji z Niemcem więc mi się nie obiło o uszy.Myślę ,że u nich to zupełnie inaczej znaczy niż dosłowne tłumaczenie ...
    Kiedyś ktoś mi powiedział - nie tłumacz dowcipów bo dowcip straci.Chyba miał racje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reniu, fleish ma u Germańców dwa znaczenia: mięso i ciało. Kociece ciało a nawet Ciało Chrystusa podczas mszy to zawsze jest "fleish". No i jak to brzmi?

      Usuń
  3. Nie ma nic gorszego jak obcy faceci łażący po chałupie z narzedziami i nic z tego zamieszania nie wynika.....

    OdpowiedzUsuń
  4. Właściwie masz rację ale osobiście uważam ,że nie ma nic gorszego jak "swój" facet włóczy się po domu i udaje, że coś robi w temacie...

    OdpowiedzUsuń
  5. P.S - w sumie o to chodzi ,że spółdzielnia jest zobowiązana do powyższej działalności - to żadne moje widzimisię...

    OdpowiedzUsuń
  6. Fakt - idiotycznie dla nas.Dla nich pewnie nie....

    OdpowiedzUsuń
  7. O Twoim kaloryferze mówią dziś w polskiej TV - podobno składane kaloryfery mają być wprowadzone także w PL. Już jesienią przed nowym sezonem grzewczym.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawe dlaczego.U mnie dlatego jest składany,bo z tyłu jest klima,którą trzeba czyścić i zmieniać filtry....

    OdpowiedzUsuń