.Minął właśnie rok od śmierci Mamy.
Tyle się wydarzyło w międzyczasie - nie mnie osobiście ,ale wokół mnie, w czym bardziej lub mniej brałam udział i przeżywałam niejako obok - usiłując zdobyć dystans . Na siłę
Z dystansem jest u mnie trudno.
Pustka jest taka sama jak rok temu.
Od dawna jestem sama,samodzielna mniej więcej ale.. zawsze była Mama,która - w moim pojęciu - była tą dobrą ,akceptującą mnie w całości -nie pochwalająca moich poczynań ale stojąca przy mnie pomimo.
Swiadomośc, że jest - była dla mnie motorem dla życia.
Teraz Mamy nie ma. Czuję sie opuszczona...
.
Reniu, wyjmij wszystkie miłe wspomnienia i poukładaj równo na półeczce w swojej duszy. Będą tam zawsze z Tobą.
OdpowiedzUsuń:-*
OdpowiedzUsuńPani Renato czytam ten blog po raz pierwszy, až do tego momentu, tež rok bez mamy a tež takie same uczucia, brakuje mi slow uciechy, pozdrawiam M.
OdpowiedzUsuńMiło ,że pani wpadła do mnie. I - no coz - życie jet zyciem - pamiętajmy o naszych Mamach -tyle możemy dla nich zrobić...
OdpowiedzUsuńMusisz znaleźć siły i nie zapominać, że to teraz Ty jesteś mamą, która musi być pomimo wszystko przy swojej córce. Nie wiem jakie były relacje babcia-wnuczka ale jestem pewna, że Ani też Babci brakuje, więc musisz "robić za dwoje". Tęsknota nigdy nie minie, ale z biegiem lat ból staje się lżejszy. Ja to przeżywam od 13 lat.
OdpowiedzUsuń