Kiedyś ,już w Holandii ,w zamierzchłej przeszłości ,postanowiłam być śliczną zadbaną kobietą .W tym celu między innymi zaznajomiłam się bliżej z tutejszą dentystyką. Pan dentysta niezmiernie miły zajrzał mi do ust mych pięknych i zawyrokował ,że tutaj proszę pani to my zrobimy implanty tytanowe. Prosze zrobić zdjęcie szczęki dolnej. no i do dzieła. Zrobiłam zdjęcie. Pan dentysta (dalej niezmiernie mily) obejrzał i żdziebko się zasromał, bo kość, do której miało byc wbite co nieco okazała się byc cieńsza niż ołówek ,czyli nie było do czego wbijać. Ja się też troszke zdenerwowałam , no bo jakaś ciemna dziura była przede mną. Jednak niezwykle miły dentysta pomyślał i wymyślił,że on to mi da skierowanie do chirurgii szczękowej w Nijmegen i oni mi tę kośc pogrubią ale będzie to okupione drobną operacją. Czyli - wezma mi kośc z biodra, wstawią do szczęki i jak się przyjmie to już nie będzie problemów dalszych z moim upiększaniem.
Ja się zgodziłam i tak po raz pierwszy w Holandii trafiłam do szpitala. Operacja była pod pełną narkozą. Leżałam w szpitalu dwa dni ,po czym przyjechał po mnie mój ówczesny luby.
W tw. międzyczasie dostałam opieprz od piełęgniarki bo udałam się samodzielnie do łazienki (w tym samym pokoju ,zaznaczam) ciągnąc za sobą rózne tam stojaczki z jakimiś kropelkami ,dreny itp.No bo przecież mogłam zemdleć - od tego jest pielęgniarka ,żeby mnie asekurowała!! Po różnych przygodach szpitalnych w jeszcze PRL to zwyczajnie w duchu się obśmiałam.
Przy wypisie (dwa dni tam leżałam) powiedziano,że za trzy miesiące mam zrobić zdjęcie i stawić się na dalszą część ,czyli wkręcanie tych tytanów...Jeśli kość się pogrubi. Ja mam zerówkę, na mnie goi się jak na psie - kość mi zgrubła bez problemów, rozćięcie na biodrze się zagoiło i mogłam z podniesioną głową poddać sie dalszej częsci kuracji.
Wyznaczono termin ,- pojechałam ale tym razem nie było żadnej narkozy, pomimo, że dziąsło bylo rozcinane i takie tam..Był głupi jasiu i narkoza miejscowa.. 2godziny leżenia na łóżeczku i do domciu.I właśnie - mój luby pojechał sobie na zawody strzeleckie i nie miał czasu po mnie przyjechać - biedny myślał ,że ja sobie poleżę..Jak koniecznie chcę to przyjedzie po mnie o 20 - tej .Była 11-ta. I co ja biedna miałam zrobić?W szpitalu mnie nie chcą, pojęcia nie mam jak się porusza pociągami ,glupi jasiu we mnie krąży jeszcze... .Wydatkowałam się na taksówkę do dworca. W kasie zasłaniając moje pocięte dziąsla,skrwione włosy i spuchnięty nos nie wiem jakim cudem kupiłam bilet do Roermond. Nie wiem jakim cudem odnalazłam właściwy pociąg. Nie wiem jakim cudem udało mi się przesiąść( bo to było z przesiadkami) i nie dojechać np do Maastricht. Nie wiem jakim cudem wsiadłam we właściwy autobus. Doszłam jakoś do domu. Glupi jasiu jeszcze mnie trzymał - więc nie bardzo się wnerwiłam jak mój luby przyszedł, zdziwił się ,że sama przyjechałam ale skoro jestem i żyje to on może iść dalej na fest spokojnie. Nie zapytał jak się czuję a zacząl chwalić osiągnięciami na strzelnicy - Robin Hood jasna anielcia... I poszedł na dalszą część imprezy ..strzelniczej..
I wiecie co - całe szczęście ,że to działo się w Holandii. Nikt na mnie nie zwracał uwagi w drodze do domu ,chociaż zakrywałam usta gustowną chusteczką, nikt nie był zdziwiony, że mówię albo i nie jakoś dziwnie.. Również Robin nie zwracał uwagi ,że ja mogę ...np zejść.. Działanie glupiego jaśka uważam za zbawienne..
I wiecie co - nie mam blizny na biodrze - no to jak oni to robili??Bezbliznowo??
Spoko - my jesteśmy na głupim jasiu od wyborów - nam tez cos chcą wkręcić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Z tego co czytam i widzę to tym normalnym nie jeden glupi jasiu by się przydał .Uodparnia i jest Ci wsio rawno.Tylko podejrzewam ,że u was jednak nie będzie bezbliznowo..
OdpowiedzUsuńJaki głupi jasiu? Na żywca nas biorą! Bez znieczulenia!
OdpowiedzUsuńtez tak myślę, ja już boję się otworzyc onetu.tego się czytać nie da!.Hi,hi i pomyślec ,że ja uciekłam od tego wszystkiego we wspomnienia i znowu - jak nie kaczka to glupi jasiu - no nie da się uciec od aktualnych tematów..
OdpowiedzUsuńJa was nie zanudzam tym co w Holandii bo już chyba by nawet głupi jasiu nie pomógl .Nic to - karnawał trwa i pomimo zagrożenia islamistami w Kolonii bawią się w najlepsze - u mnie też..
Czytałem i wspomnienia moje pobiegły do szpitala w Chicago, gdzie w październikową noc zaprowadzono mnie w pidżamie(blisko było) i pozostawiono samego sobie. Potem były badania powadzone przez trzy kolejne zespoły lekarskie i decyzja: Będzie operacja. Była Potem trzy dziury w brzuchu i dokuczliwy kaszel... Nie będę bulwersował opowieścią. Byłem bardzo osłabiony, odwodniony, a więc łażenie ze stojakiem do kroplówek i kroplówka za kroplówką i obowiązkowy post przez 5 dni łącznie.Gdy odłączono mnie od pompy i drenu i wyrażono nadzieję że będzie dobrze, to zapytałem kiedy mogę do domu. Nie miałem ubezpieczenia więc oni też nie chcieli mnożyć kosztów i przystali na rychłe rozstanie. Dali mi nawet takie znoszone ubranko chirurga abym nie wychodził w pidżamce. Krzywili nos na to, że nikt po mnie nie przyszedł, ale wywieźli mnie w wózku inwalidzkim przed budynek i stamtąd poszedłem pieszo , a już pisałem, że blisko było. W siódmym dniu po operacji, jeszcze z drenem i szwami na brzuchu już byłem w pracy. Trochę bolało przy schylaniu, ale pracodawca nie poganiał i dało się wytrzymać...
OdpowiedzUsuńTakie wspomnienie mnie naszło. Może to w związku z tym, co pisałem u siebie o emigracji i losie emigranta?