Moja lista blogów

czwartek, lutego 19, 2015

Eutanazja

     Próbuje się tu zmierzyć z trudnym tematem.
 Moja mama umiera. Męczy się. Nie ma z nią kontaktu. Żadnego. Walczymy z odleżynami ,usiłujemy cokolwiek pomóc i czekamy na ostateczność.
Jednocześnie walczymy z wyrzutami sumienia,że jest w domu opieki, że nie jesteśmy w stanie jej pomóc,ulżyć ...
Zdaję sobie sprawę,że sama nie  poradziłabym sobie opiekując się nią osobiście.
  Najgorsze jest to czekanie -  czeka człowiek na śmierć najbliższej osoby ,jednocześnie sumienie gryzie, że się czeka. Oficjalnie się to nazywa - liczy się z tym. Że przyjdzie kres..
 Wykańcza mnie to psychiczne.
Tak umierała również moja jedna i druga babcia,tak umierał dziadek. Mam prawo myśleć ,że moja starość będzie podobna. Nie chcę tak cierpieć - chcę odejść świadomie zanim zacznę być utrapieniem dla bliskich albo  systemu opieki.
Między innymi dlatego nie wrócę do katolickiej Polski i w tym aspekcie jestem zadowolona ,że mieszkam w Holandii.
Tu eutanazja jest dozwolona, człowiek sam rozsądza kiedy na niego czas.
To nie jest przecież przymusowe .
Do rozmyślań dzisiejszych  skłonił mnie artykuł na ten temat na onecie.
O szwajcarskim Dygnitas nie mam co marzyć bo nigdy tyle pieniędzy mieć nie będę  a nawet jakby to wolę je wydać w bardziej przyjemny sposób. No chyba,że mi się jakaś kumulacja trafi  i naprawdę uznam,że już na mnie czas.
    Nie chcę ani cierpieć nadmiernie ani przysparzać cierpień innym. Na szczęście nie jestem katoliczką i tu nie mam dylematów moralnych. Chcę umrzeć godnie. Nie wstydzić się ,że muszę sikać do worka i zmieniają mi pieluchy jak niemowlęciu.
Jak przestanę rozumieć ten świat,pojawią się pierwsze oznaki demencji i jakieś wstrętne choróbsko się przyplącze,jak będę już wystarczająco stara i nie będę miała ochoty żyć to mam wyjście...
 Na razie patrzę na mamę i usiłuję zapamiętać ją taką jaką była i nie utrwalać w sobie tych rozterek jaką mną teraz targają
  Nie wiem, być może nie powinnam  tak pisać ? Od kiedy mama przestała być sobą nie mogę sobie poradzić z moimi uczuciami. Kocham ją,zawsze to była moja ta największa miłość  i nie mogę się pogodzić ,że ją straciłam.  Psychicznie straciłam. Teraz jest to człowiek ,z którym nie pogaworzysz,który już nie zaśpiewa, wymagający ciągłego podchodzenia do łóżka w celu sprawdzenia czy jeszcze oddycha i czy serce bije. Nie mogę się z tym pogodzić. Ja tak nie chcę!

11 komentarzy:

  1. Bardzo mi przykro. Bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też ogromnie współczuję i rozumiem Twoje uczucia. Obawiam się jednak, że nie ma na to rady. Gdyby eutanazja była w PL dozwolona to czy podjęłabyś taką decyzję wobec swojej umierającej w cierpieniach mamy? Myślę, że czym innym jest o tym myśleć, rozmawiać, zgadzać się, a czym innym zrobić to. Czy wystarczy odwagi w tym ostatecznym momencie?
    W teorii popieram możliwość eutanazji ale jak by było w praktyce? Tego nie jestem już taka pewna.
    Trzymaj się jakoś...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tak nie chcę i ja zdecyduję o eutanazji mojej. Z mamą nie...bo to dla niej jest niewyobrażalne...I nigdy by o coś takiego nie poprosiła. A teraz nawet jakby chciała - to nie może. Więc ja zadbam o to wcześniej dla siebie. Mama to co innego - mama żyje w kanonach świata minionego i kiedyś sobie tego nie wyobrażała a teraz - no cóż - jest jak jest. I muszę uszanować jej sposób na życie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak na marginesie - osoba poddana eutanazji musi tego sama chcieć. I jeśli w czasach ,gdy jeszcze aż tak nie cierpiała nie wyraziła zgody nań to jej nie będzie...

      Usuń
    2. No to dobrze.Intensywnie o tym myślę i nadal mam wątpliwości czy miałabym odwagę to zrobić dla siebie. Pomimo wszystkich racjonalnych argumentów, które przemawiają za eutanazją. Może trzeba dojrzeć do takiej decyzji.

      Usuń
  4. Klik dobry:)
    Eutanazja, to trudny temat, nawet tylko w rozmowie, a co dopiero...

    Natomiast odleżyny to brak profilaktyki przeciwodleżynowej. Po prostu zaniedbania i tyle. Jedna moja babcia leżała kilka lat, druga rok, mama od grudnia do lipca, tata - prawie pół roku i nikt nie miał odleżyn, a były to czasy kiedy jeszcze takich wynalazków dla chorych, jak dziś, nie było.

    Trzymaj się, Reniu. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam ale każdy leżący jest indywidulny...nasza mamusia ma cukrzycę. Najdrobniejsza ranka nie chce się goić. I tak sukces, bo na jednej pięcie zagoiło się jakimś cudem. Ma wszystko co jest tylko dostepne. Ja się nie tłumaczę. Ale czujęmy się z Renią naprawdę bezradne.....

      Usuń
    2. Tak, tak, rozumiem i wiem o tym, jak jest przy cukrzycy. Po prostu nie pomyślałam, pisząc wcześniejszy komentarz. Przepraszam, że uogólniłam.
      Bardzo współczuję, bo wiem, co to znaczy odchodzenie bliskiej osoby. Człowiekowi pozostaje jedynie jakoś trzymać się. Trzymajcie się więc! Chociaż i to brzmi... jakoś tak...bo łatwo z boku tak mówić...

      Usuń
  5. Mama jeszcze w styczniu nie miała żadnych odleżyn. Teraz ma,pomimo materaca przeciwodleżynowego, pomimo maści, pudrów, przewracania jej na siłę...Mama oprócz tego,że jest ciężka,sama nic nie zrobi,żeby zmienić pozycję, sama o swoje intymne sprawy nie zadba, to jeszcze ma do tego cukier...A teraz już nic nie mówi - nie da znać ,że potrzebuje pomocy, itd,itd. W chwilach przytomności na pytanie czy ją coś boli twierdzi, że nic...Nie wiem, wygodnie jest myśleć ,że to zaniedbania ze strony personelu. Jesteśmy codziennie na zmianę z siostrą, personel ma nas dość a pomimo tego odleżyny są....Nie wiem ...Dziękuję za wsparcie..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech się personel zajmie innymi sprawami. Macie prawo być przy Mamie. Trzymajcie się, kobitki, bo to chyba jeden z najtrudniejszych egzaminów w życiu.

      Usuń
  6. Od razu chciałam cos napisac ale z powodów technicznych wszystko uciekło. Dawny sposob na odleżyny to jest: POŁOZYĆ POD CHORYM PRAWDZIWE FUTRO LUB KOŻUCH, OCZYWIŚCIE FUTREM DO CIAŁA. to sprawdzony sposób.

    OdpowiedzUsuń