Moja lista blogów

czwartek, grudnia 11, 2014

Kurew

Jeżeli będą błędy - przepraszam. Mój ortograf zwariował i podkreśla mi każdziutkie słowo na czerwono - no nie wiem. Znowu  coś pokombinowałam...
   Wracając do tematu - Kurew znałam jeszcze z Polski ,Razem pracowałyśmy na kopalni. Ona wcześniej zrezygnowała z pracy, ponieważ w czasach kartkowych  lepiej jej było pracować w sklepie mięsnym. Kobieta miała plan - wyjechać z Polski razem z synem. W tym celu poprawiła sobie biust. No ok - dzisiaj to normalka ale wtedy  w Polsce?! Raz ,że  nieżle musiała nakombinować ,żeby zarobić na operacje plastyczną ,dwa że w sumie mnie się to podobało  - nie to ,że kombinowała ale to, że sobie szła pod prąd nie patrząc na to co powiedzą inni. Potem załatwiła sobie soczewki (też mało używane wtedy rzeczy) a następnie postanowiła wyjść za maż za Niemca. Byłam na tym ślubie. Najbardziej zadziwiła mnie ,że noc poślubną spędziła z jakimś faciem   - nie z mężem świeżo poślubionym . No  - ale w końcu - jej życie ,nie moje i co mnie to obchodzi....
Wyjechała i właściwie kontakt się urwał.
Po dwóch latach otrzymuje list,że on wie teraz co to jest miłość i takie tam...
Po następnych dwóch latach otrzymuje list,że właśnie zmieniła męża i jakbym chciała to  bardzo proszę - ...
No to pojechałam . Właśnie wtedy była szklarnia i póżniej załapałam się do tej pracy u Edith.
  Kurew wtedy pracowała w jakiejś fabryce szalików, wieczorem we włoskiej restauracji. Jej nowy mąż  pracował w zakładzie kamieniarskim więc w sumie powodziło im się nieżle.. ale postanowili  rzucić to wszystko i zając się handlem samochodami, Jeżdzili do Holandii ,kupowali stare samochody i zawozili do Polski. Podobno niezwykle lukratywny interes.
Ja już pracowałam u Edith ,dziwiłam się tylko w duchu ,że mając stałe dochody na biało idą na takie niepewne interesy ale - w końcu to ich życie - nie moje.
   Kiedyś Kurew przyszła do mnie ,że  jej nowy mąż pojechał z autem do Polski i ślad po nim zaginął wszelki - ona została bez grosza przy duszy i nie ma wyjścia - na zasiłku żyć nie będzie - idzie pracować do klubu.
   Póżniej to ja wyjechałam do Polski hehe robić moje interesy i kontakt się urwał na lata.
Aż u moich nowych chlebodawców odzywa się telefon a w nim ...Kurew..
  Zadała sobie wiele trudu ,żeby mnie znależć...
Proszę mnie zrozumieć - wtedy znałam jedną Polkę  i to w dodatku w Niemczech. Kurew do tej pory (  o,ja naiwna ) nic złego mi nie zrobiła . Więc dlaczego niby miałam się z nią nie spotkać ,skoro mieszkała jak się okazało o rzut beretem od granicy...
    Dlaczego o niej piszę - bo to przez nią zaczęło się moje prywatne życie w Holandii.
Co ona w międzyczasie robiła obchodziło mnie raczej mało. Zapewniam ,nie było to grzeczne życie...
    Ja miałam moich chlebodawców i lizałam rany - ona miała dwóch sponsorów, z których  jeden płacił jej za mieszkanie i dawał na życie ,drugi od czasu do czasu dokładał się....
 Jeden o drugim nic nie wiedział podobno...
Raz ,jedyny raz wybrałyśmy się obydwie na potańcówkę do knajpy takiej na granicy, gdzie przychodzili starsi ludzie i samotni. Ona poznała w tańcu moje holenderskie szczęście...Przyprowadziła do stolika. Okazało się,że mieszka niedaleko mnie..... Ten Holender...
  Piszę o tym ,bo to jest wstęp do dalszych moich pracowniczych doświadczeń. I będzie to połączone niestety z Kurew, z pracą na biało i z ostatnim moim  mężczyzna. No nie da się oddzielić...
  Kurew jeszcze pięć lat temu miała imię i nazwisko . Pięć lat temu została ochrzczona Kurew nie bez podstaw.....

9 komentarzy:

  1. Ksywkę ma niesympatyczną ta koleżanka.Ale skoro przyprowadziła szczęście... Chyba trzeba polubić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest świadomie i nie bez podstaw jak napisałam. Nie wiem czy szczęście i co z tym szczęściem zrobiła.. Jak napisałam - przedtem miała imię i nazwisk parę ....
      Teraz jest Kurew

      Usuń
  2. O Madre di Dio! Chociaż chyba bardziej by pasowało: porca madonna...
    To normalnie jak z Chmielewskiej. Albo i lepsze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bo to najprawdziwsza prawda. Nie mam zamiaru w moich wspominkach nic upiększać ani się wybielać, Moim zdaniem - było jak było - życie na emigracji to nie bajka o kopciuszku ani takie tam - to jest ciężka walka o byt. Wiem ,że w Polsce jest nie inaczej - gdybym w Polsce została scenariusz byłby być może inny ale czy bardziej niewinny??

    OdpowiedzUsuń
  4. Klik dobry:)
    Życie na emigracji jest tak ciężkie, że zawsze zastanawiałam się, czego tam ludzie szukają? Za czym idą na poniewierkę? Teraz mówi się, że za chlebem, bo pracy nie ma. Ale kiedyś była przecież praca dla wszystkich. Moja koleżanka - kierowniczka wydziału w sądzie w dużym mieście w Polsce wyjechała i już 20 lat biega z mopem i ścierką w Niemczech. Nie potrafi mi odpowiedzieć, dlaczego...

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. chyba Ci się przestawił język albo przeglądarka nie współpracuje z bloggerem
    czekam niecierpliwością na ciąg dalszy

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja tez się "zażarłem" i czekam na c.d.
    Ciekawie się zaczęło !!!
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  7. No nikt nie zwrócił uwagi ,że popełniłam karygodny błąd w ortograficzny w ostatnim zdaniu. Sama musiałam go poprawić!! Od razu inaczej wygląda - mnie samą szczypało po oczach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Cię proszę... Tu akcja człowieka w nerwach trzyma, a Ty o jakichś głupich błędach...

      Usuń