przez dwadzieścia lat tutaj nie miałam do czynienia z policją. Aż worek się rozerwał. Ostatnio latam jak tłumacz,jako zgłaszająca przewinienia i jako świadek....Najbardziej mnie śmieszy rola tłumacza ..tak nawiasem mówiąc.
Nie wiem jak się ma sprawa wykrywalności w Holandii. Mam jednak swoje przemyślenia.
Kradzież telewizora. No fakt - niewielka szkoda. Mój budynek ma kamery. Policja była bardzo zmartwiona, że nie przyprowadziłam podejrzanego i być może będzie musiała popracować. Obejrzeć moritoring np). Ograniczyli się do spisania protokołu i wysłania mnie do ubezpieczyciela....Potem jakaś jednostka policyjna zadzwoniła z pytaniem czy potrzebuje ....pomocy psychologicznej...
Kradzież auta.
Kradzież auta nastąpiła w czwartek na oczach całego bloku,,właściciela auta i moim.Na oczach wszystkich sąsiadów przez osobę dobrze nam znaną ,która na stare lata chyba zwariowała. Kradzież nastąpiła o godz.16-tej.
Zawiadomienie o kradzieży było wieczorem o 21-szej. Czekaliśmy bo być może osobnik się opamięta. Nie opamiętał się. Więc zgłosiliśmy kradzież.
W niedzielę się okazało,że nie ma zgłoszenia!!!. Okazało się ,że poszkodowany musi zgłosić osobiście do specjalnej komórki kradzież auta i wypełnić okrutnie skomplikowany formularz przesłany przez internet oczywiście.Zważywszy ,że poszkodowany to Czech ze słabą znajomością języków zadanie było dla wszystkich bardzo trudne ale wykonaliśmy.
W poniedziałek żona złodzieja zgłosila na policji nękanie psychiczne,i inne sprawy związane z jej już eks mężem tudzież potwierdziła kradzież rzeczonego auta. Opowiedziała ,że tej samej nocy otrzymała telefon, że eks jest na ucieczce,że przez najbliższe siedem lat nie ma zamiaru pojawić się w Holandii a właściciel auta ma pecha i już i niech nie próbuje zgłaszać nic na policję bo dopiero zobaczy gdzie raki zimują.
Do wczoraj nic nie słyszeliśmy ani na temat uciekającego Holendra ani na temat auta.
Wczoraj o ósmej rano rzekomy uciekinier pojawił się najpierw u poszkodowanego a potem u mnie. Mnie zrobił awanturę pt ,że ja też zobaczę gdzie raki zimują i na piechotę w skarpetkach do Polski będę uciekać,Zadzwoniłam na policję.Policja powiedziała - ponieważ pani opowiada bardzo chaotycznie to proszę przyjechać na posterunek i osobiście wszystko opowiedzieć ... No wspaniale - ja z grypa na rowerze ,kaszląca smarkająca i w spodniach pełnych strachu muszę jechać na drugi koniec miasta..Nic dodać nic ująć.
Pojechałam. Młody człowiek w mundurze z pięknymi rękami i manicurem gdzie moje niegdyś piękne ręce skręciły się z zazdrości zaczął spisywać moją opowieść. Jakoś się nie przykładał i jak się zapytał czy ja mam zamiar opuścić Holandię to mnie nagła cholera wzięła.
Już nie patrzyłam na śliczne ręce młodego policjanta i przestałam być przestraszona starsza pani. Wstąpił we mnie lew.
Na moje diktum ,że ja wiem, że normalna policja myśli,że to Polacy okradają Holendrów a nie odwrotnie i niech sobie on nie myśli,że ja się pozwolę zastraszać jakiemukolwiek mężczyżnie obojętnie jakiej on jest nacji, może być biały ,czarny albo w zielone kropeczki i on ma w tej chwili sprawdzić co jest z tym panem i właściwie czego on mnie i innych straszy, pan zaczął
nagle wszystkie doniesienia sprawdzać...
Okazało się, że auto jest na policji i jest przeszukiwane, że złodziej owszem został znaleziony,złożył zeznania i może sobie nas straszyć....
Pan z niezwykle pięknymi rękoma dowiedział się ode mnie coś na temat dyskryminacji i czekania na trupy...
Właściciel auta dalej nic nie wie o swoim pojeżdzie, każdy dzwonek do drzwi przyprawia parę osób o palpitacje a policja - no cóż- pewnie czeka na te przysłowiowe trupy..... i ma swoje procedury!
Osobiście mam w głębokim poważaniu te ich procedury Małe przestępstwa są nieważne ,olewane no chyba, żeby ktoś groził Lindzie de Mol.. to inna sprawa to będzie telewizja grzmieć ,policja pracować a my... no cóż - podejrzani Polacy - takie odnosze ostatnio wrażenie...Nie miałam nigdy takich odczuć ale coś ostatnio .....
A ja myślałam, że tam taki ład i porządek. A nawet może sprawiedliwość.
OdpowiedzUsuńHmm z tą sprawiedliwością to chyba na całym świecie jest na bakier..Ja ma na żołądku procedury..
OdpowiedzUsuńBrawo Reniu! Polak potrafi i nie da się jakiemuś pięknisiowi holenderskiemu zastraszyć. Jestem z Ciebie dumna, rodaczko!
OdpowiedzUsuńOch Bet - ostatnio mam stanowczo zbyt dużo wrażeń. SIę nie daje ale tak troszeczke mam dość..
OdpowiedzUsuńBo to wszystko są nie moje kłopoty i problemy ,za to jak zwykle to ja jestem w centrum ,to ja muszę powiedzieć ,zadziałać ,popyskować , załatwić przetłumaczyć ,wytłumaczyć ,...kopnąć niektórych do działania .w zamian mam kłopoty ,pretensje i podejrzenia...Jak nie chcę palcem kiwnąć też są pretensje ...
OdpowiedzUsuńRena, pokłon Tobie! Walcząca Kobieto na obczyźnie, imponujesz mi niesamowicie!
OdpowiedzUsuń