Moja lista blogów

piątek, września 12, 2014

Tu i teraz

             Jako przegryzkę od moich osobistych wynurzeń tym razem poruszę temat integracji .
Myślę że problemy z integracją w Polsce są jeszcze mało znane.
Holandia zmaga się z napływem emigrantów z całego świata.
Najpierw wyzwoliły się kolonie i był napływ Azjatów,potem Królowa zaprosiła Marokańczyków, Turcy jak wiadomo  są wszędzie, jest czarna Afryka ,Surinami i Quracao są obie Ameryki  - słowem na małym skrawku   holenderskiej ziemi  jest tygiel multikulti..Podejrzewam ,że najmniej w Holandii jest Holendrów.
  Każda grupa etniczna ma swoje interesy ,zwyczaje i kulturowe odrębności nie zawsze do zaakceptowania przez  oficjalne czynniki. Teoretycznie Holandia jest bardzo otwarta ale...
 Holandia szuka wszędzie oszczędności i ograniczyła również subsydia na różne organizacje społeczne. Mają sobie same szukać środków. Ergo - trzeba dopłacać chcącym działać na rzecz jakiejś społeczności.
I tu robi się problem... Bo większość no nazwijmy to działaczy  siedzi na zasiłkach. Mają rodziny i szczypią się z każdym jednym jewro. Poza tym przedtem wszystko było w zasięgu ręki.W zasadzie te różne organizacje  ,które miały na celu  integracje działały raczej na zasadzie klubów towarzyskich gdzie kultywowało się swoją rodzimą kulturę  ,mówiło w swoim narzeczu ,czuli się tam u siebie.
  Pracuje  teraz  społecznie  w Moeder Maximina Centrum. Jest to organizacja którą stworzyła  Turczynka wyłącznie dla kobiet.Myśl była taka - kobiety muzułmańskie siedzą w domu. To one wychowując dzieci,posyłając do szkół , mają najwięcej problemów z językiem i  - żeby pomóc im w odnalezieniu się w holenderskiej rzeczywistości  bez problemów z mężami powstało to centrum. To był początek . Teraz jest sytuacja taka,że  założycielka została zwolniona, natomiast inna organizacja podłączyła się do współpracy i nadaje ton....I na dodatek - zostały ograniczone subsydia :))
Holenderki ,które pracują tam  walczą  żeby subsydia były,żeby to wszystko działało jak trzeba - po holendersku...
     Wczoraj byłam na spotkaniu  . Była omawiana strategia i organizacja.... Holenderka tłumaczyła krok po kroku co mamy robić. Były sugestie jakie mamy mieć nowe pomysły....
Patrzyłam na koleżanki  Marokanki ,Turczynki, Somalijki..... robiły się coraz smutniejsze...
To już przestaje być ich centrum  - to jest już powoli miejsce gdzie muszą zacząć udawać  ,że myślą jak Holendrzy - pragmatycznie,zdyscyplinowanie, ...gdzie narzuca im się pomysły na działalność sugerując ,że to są ich pomysły...
  Mam niejasne przeczucia,że to się rozleci  . Może niezupełnie ale będzie miało zupełnie inny wymiar i nie jestem całkowicie przekonana,,że lepszy...

 

7 komentarzy:

  1. Cóż chciały do Europy, ich świata nie da rady przenieść tutaj...
    Polki muszą się dostosować to i one też.

    OdpowiedzUsuń
  2. No wiesz Krysiu - myślisz ,że Polkom jest łatwiej albo lepiej? To nie o to chodzi zresztą.
    To są problemy niewyobrażalne dla nas. Są to kobiety ,które widziały jak ich dzieci wylatują na minie,które uciekły przed wojną ,przed represjami, często z przeżyciami traumatycznymi. Pomimo wszystko usiłują tu żyć w/g holenderskich norm .Jednak mentalność ,religia,kwestia innego pojęcia więzów rodzinnych ( a to jest temat rzeka) analfabetyzm tych kobiet to są bardzo trudne sprawy. W tym Centrum te moje znane mi czuły się bezpiecznie. Powoli widzę ,że to ich kruche bezpieczeństwo zostaje zachwiane. A to może rodzić nowe problemy...

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak naprawdę jest to temat bardzo trudny, I szczerze - mnie jako obywatelce Unii Europejskiej,Polce przystosowanie się, zaakceptowanie norm tu panujących , zrozumienie Holendrów i ich sposobu myślenia zabrało prawie dwadzieścia lat życia.Uważam się za osobę łatwo przystosowującą się do zastanych warunków.Przystosowanie jednak a poczucie bycia u siebie to dwie różne sprawy, Dlatego też może lepiej rozumie te różne "inne" kobiety...

    OdpowiedzUsuń
  4. Cholera, że też wszystko muszą zepsuć te piekielne pieniądze. Bo przecież o to tu chodzi, prawda?
    Podziwiam Twoją empatię w stosunku do tych kobiet. Pełny szacunek, Reniu.


    OdpowiedzUsuń
  5. Niektóre wręcz podziwiam.Jak Maziję ,Afgankę która miała u siebie w kraju straszne przeżycia. Jako Afgańska kobieta nie chodziła do szkoły. Jak ona się nauczyła mówić po holendersku jest dla mnie tajemnicą. Ma 56 lat i uczy się pisać...Jak jej nie podziwiać? cale się nie zdziwię jak niedługo zacznie wiersze pisać bo bardzo poetyczna kobieta to jest...

    OdpowiedzUsuń
  6. Faktycznie, trudny temat. I temat-może. Ale życie czasem nie wygląda tak jak byśmy sobie zyczyli, albo ktoś nam powiedział.....A i warunki zmieniają się,(często na gorsze). No i jak powiedziała Bet, te pieniądze piekielne.....Pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  7. Barierę pieniędzy często można pokonać lub co najmniej minimalizować siłą dobrej woli i "chceniem". Nie można się łatwo poddawać.
    Reni, przekaż nasze poparcie dla Waszej działalności komu trzeba, aby wzmocnić ducha walki o przetrwanie ośrodka.

    OdpowiedzUsuń