Moja lista blogów

czwartek, sierpnia 28, 2014

Alternatywy 4

          W Tychach moja mama mieszkała w bloku wojskowym. Potem całe kilka bloków w okolicy przekształciły się w spółdzielnie, potem niektórzy wykupowali mieszkania na własność.
  Naprzeciw " wojskowego" bloku stoi blok " kolejowy" .który ma podobną historię. Między blokami jest drużka osiedlowa.
  Naszym blokiem opiekuje się pan X - były wojskowy ,na emeryturze czy na rencie .Pan opiekuje się blokiem dobrze - starymi ludżmi z pierwszej klatki również.
 W międzyczasie stare panie poumierały,dzieci posprzedawały mieszkania, zamieszkało mnóstwo różnych ludzi  nie wojskowych.....Młodych, itp. A czasem przyjeżdżały takie osoby jak ja czy moja siostra.

  Pan X zaprowadził twarde reguły. W sobotę i niedziele nie pracuje - tzn. ma wolne  i tylko w razie wielkiego kataklizmu można do niego dzwonić.
 Poza tym  - co mu trzeba zaliczyć na plus - w końcu dogadał się na tyle z kolejarzami ,ze w końcu odbudowali drogę osiedlową  mniej więcej razem.
  Moja siostra jest niezwykle spokojny człowiek , nie potrafi się kłócić, awanturować, pyskować itp.Raczej ucieknie ale kłócić się nie będzie. Nigdy nie słyszałam żeby krzyczała lub coś takiego.
Lecz - niestety - zapomniała ,że pan Bóg w weekend ma wolne od gospodarzenia i udzielania rad a postanowiła naprawić mamie spłuczkę a ponieważ w Tychach tylko doradztwem może służyć nam pan X więc zadzwoniła. prosząc o pomoc. Pan przyszedł i ją zwymyślał ,że niby dla takiej głupoty ona przerywa mu nabożne sobotnie spożywanie piwa... Była chryja. Mama oniemiała ,siostra najpierw coś usiłowała powiedzieć ale się nie dało ponoć.... Nawrzeszczał i wypadł z domu .
Zgodnie uznałyśmy ,że nieużytek,cham i teraz będziemy mieć przerąbane..
 Minęło parę miesięcy ,w spółdzielni nastąpiły zmiany organizacyjne ,każdy z bloków wojskowych dostał swojego haus majstra. Nasz zajął się tylko naszym blokiem.
Zaczął się nam kłaniać uniżenie  i zabrał się ochoczo do pracy. Zaczął od drogi. Jakimś cudem kolejarze również się zgodzili na remont. Droga obok domu kolejowego nareszcie została zrobiona,nareszcie znikły dziury ,okolica wyładniała ,stanęły ławeczki ,eleganckie śmietniki i w ogóle cycuś lala.
  Chwilowa współpraca jednak szybko jakoś padła. Bloki stoją w ten sposób, że żeby dojechać do naszego bloku trzeba przejechać  koło bloku kolejowego - NIE MA INNEJ MOŻLIWOŚCI. Kolejarze zażądali pieniędzy od wojska za użytkowanie drogi liczącej 300 m. Nasz pan absolutnie nie chciał się zgodzić...Kolejarze postawili śmietniki  na granicy  w poprzek drogi  i zablokowali dojazd do wojskowych. Karetka ,śmietnik ,taksówka - wsio ryba  - trzeba było albo dojść albo staranować śmietniki.Po dwóch dniach negocjacji śmietniki zniknęły za to na placyku panie kolejówki siedząc na eleganckich ławeczkach pilnie obserwowały czy aby prywatny samochód nie zajeżdża pod wojskowy blok po ICH drodze. Dochodziło do awantur i wyzwisk jak ktoś się wyłamał . Mnie też dopadło bo przeprowadzałam mamę i poprosiłam siostrzeńca ,żeby stanął koło klatki ,żeby i tak zestresowanej mamie było łatwiej. Natychmiast pojawił się kolejarz i kazał się wynosić bo tu nie wolno. A wtedy też byłam w stresie bo i sytuacja dla mnie również nie była łatwa. Na szczęście mama wyszła - bo nie wiem co bym facetowi zrobiła. Zobaczył balkonik  i jakoś się szybciutko zmył. Na jego szczęście...
     Wróciłam do Holandii.
Osoba ,która wynajęła mamy mieszkanie już miała do czynienia i z naszym panem Bogiem bo wyniosła jakiś mebel nie w ten dzień  ,który akurat wyznaczył nasz pan  no i z kolejarzami bo przecież auto transportowe  bezczelnie stanęło pod klatką....
 Miałyśmy troszkę rozrywki  ,nie powiem.  Nasz pan opowiadał ,że on ich taktycznie załatwi itp itd. Wyjechałyśmy i w końcu nie wiem czy strony doszły do jakiegoś porozumienia.
 Film powstał bardzo dawno temu . Mentalność się nie zmieniła. Mamy tyskie Alternatywy 4.


6 komentarzy:

  1. Klik dobry:)
    Reniu, Alternywy 4 w dalszym ciągu mamy, i to do potęgi. :)

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na temat tej drogi i naszego prywatnego haus majstra można by tomy pisać...Zawsze się dziwię dlaczego ludzie zamiast dążyć do ułatwiania sobie życia usilnie je usiłują skomplikować...

    OdpowiedzUsuń
  3. A niech ktoś spróbuje nazwać dozorcę DOZORCĄ...

    OdpowiedzUsuń
  4. No przestań Jo - przecież to były wojskowy... Mnie życie jeszcze miłe...

    OdpowiedzUsuń
  5. Reniu, ja natomiast marzę aby jakikolwiek gospodarz nam się zdarzył... Na razie jest tak, że blok to wspólnota mieszkaniowa. Zarządcą budynku jest bardzo licencjonowany Zarządca. Cóż z tego, skoro otoczenie bloku należy terytorialnie do miasta i nawet ścięcie trawy nie jest praktycznie możliwe. Toniemy w chwastach, pokrzywy wchodzą do okien a na ścieżkach potrzebna maczeta aby dotrzeć do sklepu lub...do zarządcy budynku. Trawa była koszona ostatni raz w maju.
    Rozpoczęłam wojnę z Administracją w tym temacie, buntuję współmieszkańców, szukam sposobów poprawy sytuacji. Jak na razie z marnym skutkiem. Wszyscy mają wszystko w d....! Dlatego marzę o takim Gospodarzu Aniele,który może i chamsko ale trzymał ludzi w ryzach. Może inne sposoby nie działają na nasze społeczeństwo?
    To, oczywiście nie dotyczy tej sytuacji, którą Ty opisałaś. Ale tak "w ogóle"...

    OdpowiedzUsuń
  6. To koszenie trawy ma również swoje wady.Nie znoszę hałasu,czuje się żle gdy za głośna muzyka, i w ogóle. A tu u mnie co poniedziałek koszą straszliwie wyjącym koszącym narzędziem .Panowie koszący mają słuchawki ochronne a ja własnych myśli nie słyszę..I zaczynają od siódmej rano...
    Ja myślę co do tematu - zwyczajnie - sztuką jest dogadanie się i dobra wola wszystkich zainteresowanych stron...Nie wiem - nigdy nie zrozumie dlaczego nie można zwyczajnie współpracować...

    OdpowiedzUsuń