Pobieżnie opisałam swoją prace jako opiekunka starszych ludzi.
To byli bardzo dobrze wykształceni i światli ludzie. Musieli mieć niegdyś wysoką pozycję społeczną w Opolu bo ...
Zajmowali wielkie mieszkanie ,czteropokojowe, w centrum miasta. Mieszkanie było uhuhuh .
Te koncerty i zaproszenia na każdą premierę do teatru , no i czasem przychodzili do nich goście z teatru właśnie.
Pan zaniewidział już w póżnym wieku. Fascynowało mnie jak widziałam jak się golił. Stawiał przed sobą lusterko i brzytwą się golił do lusterka. Oprócz tego miał słuch i węch ponadprzeciętny...
To były lata siedemdziesiąte. Początek. Pani płaciła rachunki za telefon ok 4000 zł.Bo dzwoniono do Wiednia itp.
Znalazłam się u tych ludzi przypadkiem . Byłam wtedy jak dziś wiem w ciężkiej depresji . To oni mi pomogli z tego wyjść.
Chociaż wtedy myślałam inaczej - teraz wiem, że wiele od nich wyniosłam. Tam właściwie nauczyłam się gotować , elegancko podawać do stołu , bywałam w teatrze i na koncertach ,poznałam jakby to powiedzieć - ludzi z innej beczki.
Do moich obowiązków należało właściwie bycie. Ci ludzie mieli swoich dostawców, swoją praczkę, swoją sprzątaczkę i jak starzy ludzie swoje dziwactwa.
Z jednej strony chłonęłam świetne opowieści - jak to drzewiej bywało - z drugiej jednak byłam sama w obcym mieście, bez swoich znajomych i bez nikogo bliskiego. Byłam za młoda żeby żyć jak mniszka lub stary człowiek , miałam obniżone poczucie swojej wartości prawie do zera, mnóstwo kompleksów i nawet jak miałam jakieś szanse na lepsze ,inne życie nie umiałam ich wtedy dostrzec.Musiałam stamtąd odejść , bo był już czas najwyższy ,żebym wzięła odpowiedzialność za siebie i moje dziecko... Po swojemu. i nie z poczuciem, że ja tu nie pasuje, że jestem za głupia itp.
Ci państwo mają ciepłe miejsce w moim sercu. .Za ciepło ,które mi dali, za kopa do życia, i za piękne opowieści z przeszłości . I ... co jest wręcz niemożliwe dla dzisiejszych młodych piękny przykład jak można się wzajemnie kochać i szanować do póżnej starości..Oni nawet umarli razem .Prawie w tym samym czasie.
Ładnie napisałaś o swoich chlebodawcach. Znakomicie wykorzystałaś ten etap życia z wdzięcznością przyjmując "kopa"! Taki kop potrafi zdziałać cuda.
OdpowiedzUsuńCi ludzie byli wiekowi - urodzili sie jeszcze przed pierwszą wojną światowa ,drugą przeżyli w Rumunii. Tak pięknie opowiadali jak się poznali,jak zakochali, jak sie pobrali ,jak byli jedno o drugie zazdrośni ,na jakich balach byli , i jak żyli przed wojną itp.Byli bardzo ciekawi jako ludzie. Niektóre opowieści były wręcz Wańkowiczowskie..Naprawdę wyniosłam wiele. z ich domu.I mile ich wspominam...
OdpowiedzUsuńDobrze jest spotkać takich ludzi i trzymać ich w ciepłym wspomnieniu.
UsuńTo takie perły przeszłości..ja też mam podobne w moich wspomnieniach.
OdpowiedzUsuń