Jak zwykle - codziennie czytam moje ulubione blogi. Sprawdzam co piszą w polskich gazetach. czym się zajmują publikatory.
Mam chyba jakiś kryzys. Przestało mnie obchodzic co sie dzieje .w polityce..Jak czytam,czy czasem coś obejrzę a już jak nie daj Boże wdam się w dyskusje ze znajomymi z dawnych lat ,którzy żyja w Polsce i jakby to powiedzieć - są na bieżąco - to zaczyna mi sie jawic mój rodzinny kraj jak jakies marsjanskie zjawisko.
Z Holandią też nie jest mi lepiej. Czasem wysluchuje jakiejs dyskusji i nóż mi się w kieszeni otwiera - szczególnie jak rozprawiają o biedzie i azylantach.
Jak pokazują co znowu wymyślił mój osobisty nieprzyjaciel ,niejaki Wilders.
Nie da sie uciec od wiadomości. Nie da sie uciec od róznych interpretacji posunięć takiego lub innego polityka. Ci tam w sejmie ,premier,prezydent i posłowie są przeciez odpowiedzialni za moją egzystencje. A tak chciałoby sie do spokoju.
Polska robi się dla mnie coraz bardziej egzotyczna .Ja może nie bardzo potrafię wytlumaczyć ewentualnym czytelnikom żyjącym w Polsce na czym ten mój problem polega.
To nie jest tęsknota, to jest pernamentne de javue. Jeżdże ostatnio dość regularnie do Polski. Gołym okiem widać jak wszystko coraz lepiej funkcjonuje.Ile się buduje,odnawia ,przebudowuje....
Serce mnie boli jak jeden z drugim polityk robi rozróbe na świat cały bo mu się coś uroiło.
Raczej mniej uroiło a z całym wyrachowaniem ma silne parcie na szkło.
Czyżbym się wynarodowiła? Nie sądze - jak do tej pory żylam okrakiem - jedną noga w Polsce -drugą tu.
A już komentarze pod jakimś artykułem.
To co ludzie wypisywali w zwiazku z pogrzebem Mandeli. to się w głowie nie mieści. Czytam komentarze bo czasem się zjawi jakiś kwiatek i coś napisze z sensem , czasem sie obśmieje bo temat zostanie satyrycznie przez komentatora ujęty ale najczęściej ręce i nogi opadają.
Przede wszystkim jakikolwiek temat ,szczególnie dotyczący wydarzeń światowych obnażają kompletna ignorancje komentatorów i byle dowalić. Rzadko się zdarza jakiś sensowny komentarz.
Co innego blogi - fakt.
Czytam regularnie moich wybrańców - od nich trafiam na rózne ciekawe blogi i ujawnia mi się coraz bardziej dziwny świat. Bo jakoś tak się dzieje , że tematy poruszane czy komentarze są na poziomie - mogę się tylko uczyć. No to gdzie w życiu publicznym są te mądre osoby. Przecież ja się nie zawsze zgadzam z blogierami ,ktorych czytam ale potrafię zrozumieć ich punkt widzenia.
Wiem, że jako osoba nie mieszkająca w kraju patrze na mój kraj z innej perspektywy ,troszke z boku, wiele problemów ,ktore nękają ludzi w kraju mnie nie dotyczy .
Czuję się zawieszona w próżni. Nie akceptuje tego co się dzieje w polskiej hmm polityce a szczególnie w sejmie, nie akceptuje poczynań kościoła polskiego (nie zabieram głosu w sprawie wiary - to jest uważam intymna rzecz ) natomiast wypowiedzi hierarchów kościoła mnie bulwersują.
Mój stan ducha coraz bardziej mnie zastanawia.
Twarde reguły życia tu w Holandii ,obliczone dokladnie co do centymetra tzw.wolności też zaczynaja mnie przygnębiać.
Nie wiem - stan mojego ducha jest bele jaki. Coś mi się chce zmienić ,gdzieś dusza sie rwie a tu świat zrobił sie przygnebiający.Politycy pod każdą szerokością geograficzną do kitu, kościół jako wzorzec moralny beznadziejny, profesor przekupa na poziomie deski klozetowej i oszołomy 2+1.
Święta też mnie nie cieszą. Wkurzają mnie świateczne melodyjki ,szał zakupów ,tłumy ludzi wszędzie i sztuczna radosna atmosfera w tv.,i radio. Jak słyszę dilinidgin krestmas noż mi się w kieszeni otwiera .
też mam dośc polityki ale.............mam plan tzn potraktowanie polityki inaczej, jako gry, jako pic na wode.......... . Podejmuje próbę wyzwolenie się z miłości do jakiejkolwiek partii to może i lepiej mi się bedzie pisało............. .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
I słusznie, Piotrze. Do miłowania masz dziewczyny. Z tego, co się wydało, to chyba aż trzy, nie licząc nas blogerek. ;) Na kij Ci miłość z partiami? :)
Usuń.....i każdą kocham głębokim uczuciem!!!!!!!!.
UsuńPiotrze - ja nie tylko polityki mam dosc chyba. Na dzisiaj jednak najbardziej mnie wlasnie politycy wkurzaja....Najgorzej mnie wkurza,ze nawet nie umiem grac ... pic na wode - no obadamy. Najlepiej mi wychodzi mahjong::)) z gier...
OdpowiedzUsuńReniu, życzę dobrego stanu ducha. Czas ku temu sprzyja, bo dobry jest czas świateczny. Zakładaj niebieskie szpilki, nogi na stołek i popatrz na swój piękny stroik na przepięknej serwecie koronkowej... To jest to!
OdpowiedzUsuńPodniesliscie mnie na duchu
OdpowiedzUsuńTo teraz przyda się coś dla ciała. Może z kuchni Piotra?
UsuńEeee...Tam! Dobry dół jest po to aby z niego wyskoczyć. Święta miną i znów będzie normalnie:))) Ja też mam już dość tej presji "rodzinności", sztucznie wywoływanej życzliwości i dobroczynności.
OdpowiedzUsuńBądźmy normalni na co dzień.
Szpilki załóż.
A najgorsze są chyba życzenia "rodzinnych świąt". Znieść już tego nie mogę i zamiast się cieszyć życzeniami, po prostu wkurzam, albo płaczę, ponieważ w tym roku tak się ułożyło w rodzinie, że nikt z nikim spotkać się nie będzie mógł przy rodzinnym stole. Dlaczego ludzie są tak nietaktowni przy składaniu życzeń? Zastanowiliby się przy powielaniu tej stereotypowej "regułki".
UsuńTo ja życzę dla Reni i Gości Jej bloga po prostu fajnych Świąt z uliubionym daniem. I Do Siego Roku!
A poza tym, bardzo dotykają takie życzenia samotnych.
UsuńSzpilki włóż obowiązkowo! Potem weź kieliszeczek dobrego winka i nastaw kanał z dobrą komedią. To całkiem niezły sposób spędzenia wieczoru. Nie martw się, to pogoda powoduje dolny pułap nastroju. Wydaje mi się, że co roku bardziej odczuwam wszystkie wahnięcia pogodowe...
OdpowiedzUsuńChyba zrobie sbie kurczaka w/g przepisu podanego w kuchni Piotra. Przynajmniej sos tam jest ...palce lizac. Do tego sosu jak najbardziej - niebieskie szpilki i malinowa sukienka. I znow bedzie wszytko na swoim miejscu...
OdpowiedzUsuńTo ja dołączam do Ciebie, Reniu, też w szpilkach. Sukienki nie mam. Czy ładna garsonka może być?
UsuńJa też! Ja też! Mam nawet sukienkę, ale nie wiem czy się dopnie:))))
UsuńPopuść zaszewki :)))
UsuńNie ma zaszewek!!!! Była luźna a jest... Szkoda gadać:((((
UsuńJakoś musisz się wbić.
UsuńReniu, a zrobisz terobaki?
Zrobie, ,bo lubie i sie zrobila moja specjalnosc .A moge Ci sprzedac b.latwy przepis - na dno miski dajesz maslo,pietruszke zielona i koperek, goracy sypki ryz i terobaki. Podzrzucajac lekko miske mieszasz to razem a potem jesz.Moim zdaniem b.dobre....
UsuńALbo zielona salata coctail sose,coctailowe pomidorki i tam rozne co do zielonej salaty pasuja i posypujesz to tymirobakami i jesz...
UsuńAlbo: na patelnie dajesz maselko ,do tego wciskasz czosnek,zielona pietruszke i koperek,szalotki drobno pokrojone, blanszujesz, wrzucasz terobaki ale te duze tzw.scampias i krotko smazysz ,podlewasz bialym winem ....zrobi sie swietny sosik i pychotka...o rany pypec mi urosl...jutro lece do sklepu i kupuje scampais.
UsuńTo ja jeszcze do życzeń dodaję smacznego! :)
UsuńReniu - doskonale rozumiem, że nie rozumiesz. Ja z reguły też nie rozumiem. Ale nie odżegnuję się od kontaktów z polityką (nie wierz Piotrowi!). Owszem można udawać, że "takie cóś" nie istnieje - tak jak żyrafa. Ale żyrafy na prawdę żyją. Polityka również - i to często nawet "za bardzo żyje". Na moim blogu zajmuję się polityką nie z racji "ambicji politycznych". Mam to już dawno poza sobą.
OdpowiedzUsuńBlog służy mi do tego, bym mógł zrozumieć, lub bym mógł innym pomóc zrozumieć.
Ale dzień przed Wigilią, w szczególny sposób przeżywaną w Polsce - nie zamierzam niczego nikomu tłumaczyć.
Radujmy się, czym tylko możemy. Niech nawet chociażby to, że nie pada nam na głowy - było powodem do radości. Zapamiętałem (nie wiem skąd je znam) dwie sentencje:
- nigdy nie było tak źle, by nie mogło być gorzej.
- jeszcze nigdy tak nie było, by jakoś nie było!
I mając je w pamięci, do wieczerzy Wigilijnej siada się radośniejszym.
Czego wszystkim życzę.
Też coraz mniej akceptuję w polskiej polityce, Renatko! Dyskusje poltyczne w naszej np. telewizyjnej publicystyce przypominają podmiejski magiel bądź kolejkę w mięsnym za komuny!
UsuńJenkaże wszystko to uważnie śledzę, bo taka dola zawodowego satyryka! Zapraszam Cię do siebie na terapeutyczną dawkę prawdziwego kretyństwa.
buziulki, przytulki