Moja lista blogów

sobota, listopada 02, 2013

Żłobki tygodniowe

Z Bet wychowywałysmy sie w troszke innych warunkach ,chociaż w tych samych mnie wiecej czasach.
Było w czasach wrednej komuny coś takiego jak żłobki tygodniowe. Przeznaczone dla matek samotnych albo rodziców pracujących na zmiany. Mieszkalam na Ślasku w małym miasteczku - sypialni, gdzie mężczyzni jeżdzili do pracy w kopalni albo w hi,hi Zakładach Mechanicznych w Łabedach (co tam robiliscie - bombki choinkowe )
W tych zakładaach pracowalo się na trzy zmiany. Młode matki coś musiały z pociechami robić.
W Gliwicach czy tam nawet w Łabędach byly dzienne żlobki natomiast w moim miasteczku był tylko żłobek tygodniowy - dzieciaczka odnosiło sie rano w poniedziałek i  przynosiło w piatek w południe.
Nie wiem ,czy to dobre czy złe.
Wiem,że każda matka, jeśli by tylko miała warunki - nigdy by dziecka nie oddała do takiej instytucji.
Z perspektywy czasu ,myślę ,że nie było to takie złe.
Nie wiem ,co to szczepionki - załatwiał to żlobek. Nie wiem co to są pieluchy - dziecko w interesie  opiekunek szybko opanowało nocnik - nawet wstawało z tego strasznego urządzenia ,wypinało pupke do oporządzenia bez problemów. Nie wiem co to-zjedz dziecko troszeczke - przychodziła godzina jedzenia i dziecko zjadało wszystko co mamusia dała - ze żlobka wyniosło - nie zje teraz - będzie głodne do następnego posiłku.
Były minusy. - w moim przypadku kierowniczką żłobka była żona mojego szefa. Stan podgorączkowy - telefon do pracy - proszę natychmiast odebrać dziecko - złe spojrzenia współpracowników i brak premii i  chorobowe na dziecko.
Moja córka przeszła wszystkie choroby wieku dziecięcego - a ja przez dwa lata nie przepracowałam ani jednego miesiąca w całości.... w dzsiejszych czasach nie do pomyślenia.
Minusy - dziecko do trzech lat prawie nie mówiło. natomiast jadło bez zgrzytow,chodziło, w pieluchy nie musiałam się bawić i pomimo  wszystko - wiedziało ,ze przyjdzie ten dzien i mamusia przyjdzie...
Nie miało problemów z obcymi ludżmi, a że mieszkalam na Ślasku - mówiło do mnie - mama ,kom...opiekunki były echte ślązaczki :))
I kosztowało to jak pamiętam - 100 zł miesięcznie.
Dałabym pod rozwage dzisiejszym politykom i specjalistom od socjalu...
A wiecie jaki fajny widok - około ośmioro dzieci co godzine sadzane na nocnik i mile gaworzące :)) ha- łza się w oku kręci

9 komentarzy:

  1. Klik dobry:)
    Przenigdy nie oddałabym dziecka do tygodniowego żłobka. W czasach "wrednej komuny" /jak to nazywasz Reniu, bo komuny u nas nigdy nie było/ miejsc pracy nie brakował i na jedną zmianę. Nie było żadnego problemu ze znalezieniem takiej.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaznaczam,ze w moim mieście był tylko ten jeden żlobek. Byłoby jeszcze bardziej żle gdybym musiała dojezdzac z dzieckiem codziennie do żlobka dziennego do najblizszej miejscowosci. Poza tym - w wpypadku mojej koleżanki - gdzie miala te dzieci zabrać... Było jak było - zwyczajnie czlowiek robil to co musial w danej chwili. Prosze nie poglebiaj jeszcze moich i tak wyrzutow sumienia ,ze zgotowalam mojej corce tzw. trudne dzieciństwo.I pamitaj prosze - takich jak ja bylo o wiele wiecej - pracowaly przeciez w roznych warunkach - to jest slask - tam sie pracuje na zmiany - nawet inzynierowie i panie biurwy. Owszem - byly zaklady dla kobiet w moim miescie a jakze - tylko zyc samemu z tej pensji bylo trudno.Abstrachujac od wszystkiego - bylo jak bylo - nigdzie nie napisalam,ze zlobek byl dobry dla relacji - matka - dziecko.Wtedy jednak malo sobie z tego sprawe zdawalam i nie mialam innego wyjscia .I juz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To faktycznie trudno było. Nie miałam pojęcia o życiu wtedy na Śląsku. U nas samotne matki tak źle nie miały. Zawsze znalazła sie praca od godz. 7 do 15 a żłobki były czynne od 6 - 16 czy 17.
      Przepraszam więc za zabranie głosu bez zgłębienia tematu.

      Usuń
  3. Zapewne było tak, że takie tygodniowe żłobki były popularne w bardziej uprzemysłowionych regionach jak np Śląsk lub w pobliżu wielkich fabryk oraz socjalistycznych budów.
    Była w PRL tendencja do przejmowania zadań wychowawczych przez Państwo reprezentowane przez szkoły, przedszkola i żłobki. Młodzież starsza, korzystająca z internatów, miała możliwość odwiedzania rodziców tylko raz w miesiącu. Taki był rygor i wyjazd "do domu" traktowano często jako rodzaj nagrody. To obrazuje te tendencje opiekuńcze państwa PRL.
    Wie, bardzo wiele rodzin korzystało z tego "przywileju". Dziś patrzymy na to inaczej - no ale warunki życia mamy inne a i pogląd na wychowanie dzieci też zmienił się znacznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydaje mi się ,że mas racje Bet .Byly tez przedszkola,ktore bez zadnych kolejek przyjmowaly dzieciaczki. Byly przy kopalniach,były miejskie, Po prostu to było. Zlobek na pewno nie byl dobrym rozwiazaniem - ale byl. Moglam pracowac,moglam byc spokojna o dziecko. Ten zlobek byl bardzo dobrze prowadzony a choroby wieku dzieciecego spotykaly nie tylko dzieci zlobkowe czy przedszkolne. Przez dwa lata uczeszczania mojego dziecka do tej placowki nie zauwazylam zadnego sprzeniewierzenia,zadnych zaniedban i o ile mi zycie ulatwilo bo nie wiem czy sama dalabym rade tak sie dzieckiem opiekowac.Tu w Holandii sa tez he..he szkoly gdzie juz po dwoch latach dziecko jest sprawdzane do jakiej placowki i grupy wiekowej moze uczeszczac. Nie na tydzien ale na kilka godzin. I tak sobie mysle,ze gdyby to wszystko co mi sie przydarzylo ,przydarzylo by mi sie 20 lat pozniej to raczej napewno byloby trudniej ,raczej na pewno nie dalabym rady...Bo jednak na pomoc panstwa nie moglabym liczyc. Wtedy mpglam

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz, współczesne mamy na nowo domagają się żłobków - nawet mnie to dziwiło bo przez pewien czas wmawiano nam, że nic nie zastąpi opieki rodzicielskiej. Stąd wydłużanie urlopów macierzyńskich, włączanie ojców do tej opieki itp. Myślę, że nie ma uniwersalnego rozwiązania - wszystko zależy od indywidualnej sytuacji rodziny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak sobie mysle czasem - nie wazne ile masz czasu dla dziecka i gdzie przebywa jak mama pracuje - chyba najwazniejsze w procesie wychowania sa relacje rodzicielskie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Warunki w jakich żyjemy układają niezależnie od nas możliwości wychowania dzieci. Ty nie miałaś wyboru, a właściwie wybrałaś najlepiej jak mogłaś na owe czasy. Nie miej sobie za złe, widocznie miałaś ważne powody aby tak postąpić, nikt nie może już sprawdzić co by było gdyby......Podziwiam Cię, ze potrafiłaś się zorganizować, iść do pracy i przy pomocy żłobka wychować dobrze córkę. Domyślam się jak było Ci trudno.

    OdpowiedzUsuń