Lata sześćdziesiąte. Moje nastoletnie lata spędzone w małym miasteczku na Śląsku.
W tym miasteczku było jedno Licemum Ogólnokształcące ,Dom Kultury i klub młodzieżowy na osiedlu nowobudującym się,
Małe miasteczka chyba wszędzie - przynajmniej moje miało swoją hierarchie.
W tym czasie w Domu kultury odbywały się tzw. fijfy dla młodzieży. Tyle,że nam - młodzieży licealnej , nie wolno tam było chodzić. Tam mogła chodzic młodziez z zawodówek, no ewentualnie technikum, mieszkańcom hotelów ale nam, licealistom nie. Do dziś nie rozumiem dlaczego ale tak było. My miałysmy zakaz. Na tych fijfach przygrywała kapela - "Czworaczki" zwiąca się. Pamietam na jednej godzinie wychowawczej pytamy się naszego wychowawcy - panie psorze czemu nam nie wolno chodzic na "Czworaczki"? A na to nasz wspaniały wychowawca ryknął na cały glos ze lwowskim akcentem - a co wy chcecie czworaczki stamtąd przynieś ??!
Były potańcówki w szkole ale to było coś nie do strawienia - było sztywno,białe bluzki ,granatowe spódniczki i chłopców jak na lekarstwo. Na Śląsku chłopcy szli do techników. Ja chodziłam do żeńskiej klasy bo cóz - chłopcy wybierali inne szkoły.
Co w tej sytuacji robić - szybko dziewczyny odkryły drogę do klubu "Fafik".
Tam przychodzili studenci, był telewizor, odbywaly sie nawet spotkania z różnymi znakomitościami małomiasteczkowymi. Pamiętam takie jedno z Egonem Franke olimpijczykiem w szpadzie. A jeszcze lepiej pamiętam jego brata, Piotra też szabliste tyle ,że nie tak umedalowanego za to o niebo przystojniejszego od brata :))
Ten Fafik spełnial role własciwie klubu studenckiego - przyjeżdzali studenci z Politechniki Gliwickiej chociaż mieli swojego "Gwarka" w Gliwicach - ale widać u nas było też fajnie.
Tam się nawiazywały znajomości z płcia przeciwną , zdarzały się hihi studenckie małzenstwa.
"Fafik" jakos skończył nieciekawie - został zlikwidowany i przerobiony na zakład pracy dla kobiet.
Bywałam w tym klubie chętnie a pózniej jak przyszło mi znależć jakieś zatrudnienie pracowałąm w najbardziej idiotycznym zakładzie pracy jaki sobie można wyobrazić. To tylko mogło dzialać w tamtych czasach - w normalnym świecie nie miał prawa pięć minut istnieć. Bo jak długo mogło byc zapotrzebowanie na przetwornice do radia przy starych trabantach? Na pewno młodych ludzi było pod dostatkiem więc dlaczego ten klub przestał istnieć nie rozumiem do dziś. I nie rozumiem jak to się mogło stać ,że przerobiono go na zakład ,który był bo był i zatrudniał ze 30 kobiet na pewno nie dawał żądnego dochodu nikomu - nawet tym kobietom hi,hi
A w "Fafiku " było znaczniej sympatycznie.
Reno, za naszych czasów licealiści byli uważani za zaczątek przyszłej elity inteligenckiej. Stąd izolowanie od mniej poważanych szkół zawodowych choć te dawały najlepsze kwalifikacje i możliwość studiowania także. Taka była wtedy mentalność całkowicie sprzeczna i ideą socjalizmu gdzie klasa robotnicza była gloryfikowana. Kolejny paradoks tamtych czasów.
OdpowiedzUsuńDomy Kultury, świetlice wiejskie i klubo-kawiarnie... Zniknęły bezpowrotnie wpierw z braku środków na ich finansowanie a potem już tak zostało. Miejscem spotkań młodzieży stały sie dyskoteki i puby.
Za naszych czasow kochana Bet rozne sprawy w roznych sferach zycia nie mialo nic wspolnego z sojuszem robotniczo- chlopskim.
OdpowiedzUsuńczlowiek rosl ,dorastal w pomieszaniu z polataniem . Pomimo tego bylo fajnie boc mlodzi wtedy bylismy:))
z poplataniem mialo byc
OdpowiedzUsuńMoże być "polatanie" - wszak polotu nam nie brakowało!
Usuńmyslalam,ze akurat ne ten temat bedzie wiecej ...hm wspominek. A tu niezawodna Bet tylko.Bedzie w moim wydaniu wiecej na temar Fafika i innych klubow chociaz ja akurat niewiele ale cos tam..:))
OdpowiedzUsuń