Jutro wyjezdzam.Znowu czeka mnie przejazdzka do Polski z przystankiem w Niemczech .prawdopodobnie nie bedzie mnie dluzszy czas. Moich jeszcze nieporadnych notek .tez.
Znowu jade z mieszanymi uczuciami. Do corki - z radoscia i z babskim w glowie - co ja sobie na wieczor w filharmonii ubiore na rany koguta! Zeby to byl jakis niszowy teatr albo chociaz proba generalna - nie ,to musi byc koncert. w filharmonii. No nic - bedziem kombinowac. Do Polski jade bo mama, no i coz z duzym niepokojem.
Byc moze popelnilam blad w poprzedniej notce. Mialam zrobic dwie osobne. Na moje usprawiedliwienie - wiadomosc o smierci Marii Dory odczytalam jako pierwsza w momencie gdy juz mialam tekst o tym moim polskim wieczorze.
Musze powiedziec - dawno mnie tak nic nie obeszlo jak ta wiadomosc.
Podobalo mi sie w jaki sposob prowadzila bloga. Od kiedy zamilkla brakuje mi jej.
Zastanawiajace jak mozna sie przyzwyczaic do zupelnie nieznanej osoby.
Do zobaczenia po tym moim niby urlopie.:))
Szerokiej drogi i miłych wrażeń! czekamy tu na Ciebie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię renatko ze Śląska bez kupa maszkietów!
OdpowiedzUsuń