Moja lista blogów

niedziela, października 26, 2014

Przemoc domowa i policja

              nietypowa matka polka  napisała tekst o przemocy domowej i ratyfikowaniu konwencji w sprawie. Podpisałam petycję w sprawie ratyfikowania tej konwencji tak jak i wiele innych osób.
  No i w świetle ostatnich wydarzeń tudzież moich doświadczeń z przeszłości mam wiele do zarzucenia policji właśnie.
   Wczesne lata 70-te ,pomimo,że teoretycznie kobieta miała równe prawa, że  ówczesna milicja była zobowiązana do interwencji w razie  ... ta nie była skłonna. Wiem, bo sama to przechodziłam i sama sobie musiałam poradzić. Milicja raczej mnie zbywała. Po jakimś czasie zaczęłam zbierać obdukcje a potem zgłaszać na policje. Obdukcja wydana przez lekarza sądowego zmuszała policję do działalności. No ,milicję. Działalność ograniczała się do pogrożenia palcem sprawcy,Sprawca nie miał gdzie pójść, poszkodowana/y też nie. Musieli żyć pod jednym dachem bo mieszkań nie było.
Wtedy czułam się bardzo zagubiona i pewna ,że żadna instytucja państwowa łącznie z milicją mi nie pomoże .Muszę sama znależć siły ,żeby sobie poradzić.  Poradziłam sobie narażając się na ostrą krytykę rodziny, sąsiadów ,przyjaciółek. Bo jak można własnego męża wsadzić do więzienia - no jak?? Jeszcze sobie wtedy nawet sprawy nie zdawałam co znaczy być rozwódką w małym miasteczku...
Po sprawie, po wszystkim przyszedł do mnie pan dzielnicowy ,że ...on mnie teraz otoczy opieką. No kużwa , no myślałam że za chwilkę ja pójdę do więzienia bo zabiję milicjanta.
  To były inne czasy ,bardzo dawne i inne prawa. Nie było praktycznie żadnej pomocy  fizycznej  już nie mówiąc o pomocy psychologicznej .Ta ostatnia przecież jest niezwykle istotna dla ofiar przemocy moim zdaniem.
   Dzisiaj w Holandii.Policja. Działa podobnie tyle,że jest jednak pomoc .Ofiara zostaje skierowana do psychologa,wysłuchana jeśli zgłasza na policję. Tyle, że działalność tejże policji, no może osobom poszkodowanym nie za bardzo się podoba bo ....nie ma pewności ,Nie ma tej pewności - och ,teraz mogę się czuć bezpiecznie. Ja wiem ,że tej pewności nigdy nie może być..ale jednak , najmniejszy telefon ,że prześladowcą znowu się pojawił - policja przyjeżdża.Interweniuje jednak.bardziej skutecznie.
  Są rożne formy pomocy dla ofiar przemocy. I- moim zdaniem ofiara, jeśli chce naprawdę żyć od nowa  powinna z tej wyciągniętej ręki korzystać.
 Inna sprawa działanie policji  holenderskiej bardzo mnie zaskakuje.
  Opowiadała mi tu jedna osoba - Czeszka ,mieszkająca tu chyba ze 30 lat,.
Jest u nas przejście pod mostem. Jeżdżą tam samochody,rowery i piesi.Piesi rzecz jasna chodzą. Wracała do domu,gdy pod tymże mostem została napadnięta,zgwałcona i okradziona. Ukradziono jej torebkę ale mobil miała w kieszeni ,więc akurat tego jej nie ukradli. natychmiast jak sprawcy uciekli zadzwoniła na policje. Policja zrobiła jej termin za 3 dni po fakcie na komisariacie. Bo są tak zajęci ,że nie mogą przyjechać na miejsce zdarzenia...Do dzisiaj sprawcy są nieuchwytni...
 Sądzę,że terrorystów i naprawdę ciężkie kryminalne przypadki policja holenderska daje radę. .
A co z nami ,szaraczkami?...Ostatnio mam bardzo złe zdanie o pracy policji w Holandii....

9 komentarzy:

  1. Wiesz, to co napisałaś o holenderskiej policji to prawie jak kiedyś polska milicja...
    Zresztą milicji też nie wspominam zbyt dobrze jeśli chodzi o pomoc w przemocy rodzinnej - byłam dzieckiem wtedy więc potraktowano mnie niepoważnie na zasadzie dzieci nie wiedzą i wymyślają.... masakra... :(

    OdpowiedzUsuń
  2. O milicji w Polsce miałam jak najgorsze zdanie . Myślałam że lepiej jest tu.Ja wiem,ze tzw interwencja w rodzinnych sprawach jest bardzo trudna ale wyobrażni też chyba troche trzeba mieć...

    OdpowiedzUsuń
  3. Przemoc domowa to najgorszy jej rodzaj. Bardzo współczuję osobom tym dotkniętym. Milicja unikała interwencji gdy chodziło o awantury domowe bo uważano to za mieszanie się w sprawy rodzinne. Uważano, że trzeba cierpieć dla "dobra" rodziny. Hmmm... Na szczęście takie myślenie to już przeszłość.

    OdpowiedzUsuń
  4. Co do gwałtów, trudno mi się wypowiedzieć, bo na szczęście nie mam z nimi do czynienia, po żadnej z trzech stron (ofiara/napastnik/interweniujący - bądź nie - funkcjonariusz).
    Ale jeśli chodzi o ratyfikowanie Konwencji, to wbrew pozorom, nie jest to taka jasna sprawa. Oczywiście, że każdy normalny człowiek jest przeciwny przemocy w rodzinie. Ale Konwencja to akt prawny, obowiązujący w całości. Z tego co wiem - niestety, nie czytałem, ale jeszcze nic straconego - chodzi nie o samą przemoc, a o inne postanowienia, w niej zawarte, z przemocą nie mające nic wspólnego. Będę musiał ją chyba jednak przeczytac, aby się upewnić.

    OdpowiedzUsuń
  5. Miło ,że wpadłeś Nitager. Poprzedni wpis usunęłam bo moja polszczyzna nie była najlepszego sortu a przecież odpisywałam tobie - worze dla mnie.
    Więc wracając do meritum sprawy czyli podpisania konwencji przeciwko przemocy w rodzinie.
    W Polsce są dyskutowane przede wszystkim zwroty ,które wskazują na tzw. hi,hi gender. przemoc w rodzinie może być rożna ,to nie tylko chłop bije babę czy stosuje przemoc psychiczną . Bywa,że kobieta tłucze swojego pana i władcę, rodzice katują dziecko,dzieci tłuką rodziców ,tatuś swego homo syna a córka ojca tranwestytę. Te wszystkie przypadki podlegają pod pojęcie przemocy w rodzinie przy tym rodzina to pojęcie o wiele szersze niż wydaje się katolikom.
    Walka ze wszelką przemocą a już szczególnie z przemocą w rodzinie musi mieć podstawy prawne . Bez tego nie jest się w stanie nic zrobić Nie ma solidnych podstaw prawnych nie da się w tej materii nic zrobić.Ja w ogóle nie mogę zrozumieć czemu w Polsce jest to takie kontrowersyjne ? Może ja jestem nienormalna?

    OdpowiedzUsuń
  6. Miało być Tobie rzecz jasna..Sorry emocje mnie żrą i coraz więcej błędów robię..No i miało być wzorze a nie worze - rany ,ja się zabiję .Błagam Nitager nie zwracaj proszę na te błędy uwagi

    OdpowiedzUsuń
  7. prostych zerojedynkowych rozwiązań. W PRL, jak i teraz w Holandii jest "i tak i siak" (mam znajomych w Eindhoven), można podawać przykłady i na plus i na minus. Masz rację, że milicja PRL-owska nadawała się raczej do opowiadania o niej dowcipów. Ale już za Gierka działały parainstytucje zajmujące się obroną dzieci i kobiet, problemem jednak nadal było i jest gromadzenie dowodów, bo przecież główne przyczyny awantur to kasa i to co się dzieje w nocy. Podobnie chyba jest z gwałtami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ucięło mi początek, więc jeszcze raz.

      To jest trudny problem i wydaje mi się, że tu nie ma prostych zerojedynkowych rozwiązań. W PRL, jak i teraz w Holandii jest "i tak i siak" (mam znajomych w Eindhoven), można podawać przykłady i na plus i na minus. Masz rację, że milicja PRL-owska nadawała się raczej do opowiadania o niej dowcipów. Ale już za Gierka działały parainstytucje zajmujące się obroną dzieci i kobiet, problemem jednak nadal było i jest gromadzenie dowodów, bo przecież główne przyczyny awantur to kasa i to co się dzieje w nocy. Podobnie chyba jest z gwałtami.

      Usuń
    2. Wiesz Anzai - kiedyś w PRL gdy mnie osobiście dotyczył ten problem nie słyszałam o żadnej formie pomocy. Jeśli była - nie było to nagłaśniane, ,poszkodowani nie wiedzieli że coś takiego istnieje. To były wczesne lata gierkowskie. .Nie podważam tego ,ze jakies tam zalązki były - ja o nich nie słyszałam.
      Tu ze względu na to,że nie wszystko mogę i powinnam napisać bo te sprawy nie dotyczą mnie i nie jestem upoważniona do tego - więc moja opowieść może być z lekka niespójna. Faktem jest - osobiście poczułam się +olana+ przez tutejszą policje .Odnoszę też wrażenie ,że nie dlatego,że problem był mało poważny a dlatego ,że jestem Polką. Być może jestem przewrażliwiona mam nadzieję zresztą i wszystko się pomyślnie skończy..Jak do tej pory nigdy nie odczuwałam jakichś symptomów dyskryminacji .Składam więc te moje odczucia na karb złej mojej formy ..na razie..A jeśli chodzi o gwałty - to już jest zupełnie inna para kaloszy i tu nic jeszcze na ten temat nie wiem. Opisałam tylko zasłyszane zdarzenie - może też jednostkowe..

      Usuń