Do wspomnień z mojej pracowniczej kariery jeszcze wrócę. Jednak rzeczywistość mnie dopada i też muszę się wypisać i iść dalej.
Jak pisałam znikł mi z domu telewizor. Wychodzi mi, ,że średnio na rok kupuję nowy sprzęt hi,hi.
Po radosnych rozmowach z policją i ubezpieczeniem postanowiłam z koleżanką ,która mnie nawiedziła i jej wnukiem zrobić sobie mały wypad do Amsterdamu.
Wróciłyśmy i jakby nam jeszcze było mało zrobiłyśmy sobie mała przekąseczke z serów nabytych tam i po małym drineczku. Siedzimy ,gadamy,omawiamy różne sprawy bieżące ,bawimy się w Scherlocka Holmesa i doktora Watsona . Niestety ja jestem chyba słabsza od mojej koleżanki bo około drugiej w nocy udałam się w objęcia Morfeusza a ona jeszcze muzyczkę sobie puściła unisono i wszystko mi znowu układała w wonkamer pod linijkę. Około trzeciej w nocy
- Rena ,obudż sie, policja pod domem..świeci po oknach światłami!!
- jaka policja ,no co ty
- no mówię ci policja!!
- to odłóż słuchawkę - mówię ja -
Wstałam jednak i faktycznie pod domem stała policja, świeciła światłami po oknach. Potem przyjechała jeszcze ekipa z walizeczkami . Okazało się, że na moim piętrze okradziono sąsiada. Podobno wyniesiono mu wszystko z mieszkania tyle,że drzwi sforsowano jakimś łomem. Ciekawostka - my siedząc tak długo w moim papierowym domu - jak mówi moja córka - nie słyszałyśmy nic . Normalnie słychać jak winda jedzie ,jak ktoś korzysta z toalet,cudzą pralkę, klapiące na sprężynach drzwi. Owszem potem było wszystko słychać - policję, panów od daktyloskopii itp.
Koleżanka zachodziła w głowę co ja miałam na myśli mówiąc ,żeby odłożyła słuchawkę.
Ja pewnie myślałam ,że policja dzwoni w sprawie mojej - przecież to był pierwszy sen i starałam się szybko myśleć po holendersku albo, że ona otwierała drzwi policji na moje wideo otwieracz gdzie też jest słuchawka. Na drugi dzień policja jeszcze raz mnie przepytała na temat czy my coś nie słyszałyśmy i mojego telewizora. Znów dostałam pisemko ....
Sprawcy mojego i sąsiada nieszczęścia jakoś jednak nie widać.
Podobno grasuje jakaś banda z Rotterdamu , która już tam jest spalona a specjalizująca się w okradaniu właśnie ludzi starszych ,podobno.....
Ja chyba nie jestem starsza - przynajmniej nie taka ja sąsiad i nie taka na pewno zasobna więc ..Oczywiście nie połączono i słusznie tych dwóch spraw. Ale rozrywkę miałyśmy...
Miałam parę problemów ,niektóre jeszcze są i żeby nie dostać doła wróciłam do starej wypróbowanej metody - praca fizyczna najlepiej robi na wszelkie frustracje . Więc przemalowałam przedpokój. Własnoręcznie. Przemeblowałam, trochę mebli poprzesuwałam w inne miejsce . Koło Żyda powiesiłam Anioły i teraz forsa i szczęście będzie się pchało oknami i drzwiami do mnie... Już nowy telek stoi gra..:))
Tylko jakoś dziwnie boli mnie tu i tam , ale w końcu przejdzie .Byle do przodu....
Och, Reniu, z Tobą nie jest nudno, o nie!
OdpowiedzUsuńPrzecież ja jestem niezwykle spokojny człowiek, !!! Wręcz nudny tylko życie jakoś wokół mnie mało nudne jest...:))
OdpowiedzUsuńPrzecie od czasu do czasu człowiek musi narozrabiać, żeby z nudów nie zejść :D
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńOj, dzieje się, dzieje koło Ciebie, Reniu. :)
Ale w Polsce i tak weselej, hi, hi...
Pozdrawiam serdecznie.
W Polsce jet faktycznie... wesolutko.. ostatnio jeżdziłam dość często i wiem..jak wesoło może być..:))
OdpowiedzUsuń